poniedziałek, 30 stycznia 2012

Zima w kwiatach i mleko owsiane

Choinka zrzuciła swoje igły, zabawki i ozdoby świąteczne zapadły w sen w swoich kartonowych łóżeczkach, aby znów się obudzić i cieszyć oko za niecałe 11 miesięcy. A w moim domu nastał czas na kwiaty, które właśnie z zimą mi się kojarzą i którymi nauczyłam się otaczać od kilku lat bez wyrzutów sumienia, że rzekomo wyrzucam pieniądze :) - dają mi mnóstwo przyjemności, przywołują uśmiech na twarz, rozjaśniają przestrzeń, jest w nich tyle piękna, nadziei i słodyczy :)



Nie wyobrażam sobie, aby moje miejsce na ziemi miało być pozbawione roślin. Gdy wchodzę do mieszkania, którego nie zdobią żadne doniczki, albo tylko gdzieś jedna rachityczna roślinka woła o pomoc, to czuję się tam obco, mam wrażenie, że ten dom nie jest do końca urządzony, nie jest przytulny - niech będzie wyposażony w najpiękniejsze i najmodniejsze sprzęty, to jeśli nie ma w nim roślin, kojarzy mi się z pięknym pokojem hotelowym, do którego przychodzi się spać, a nie mieszkać.



Nie uważam oczywiście, że każdy musi lubić to co ja - absolutnie nie! Piszę tylko o swoich odczuciach, bo ja kocham zieleń, a właściciel/ka "pustego" mieszkania raczej nie okaże się moją bratnią duszą. Myślę, że w powiedzeniu "pokaż mi, jak mieszkasz, a powiem ci kim jesteś" jest sporo prawdy :)


Storczyk, którego prezentuję na zdjęciach, to mój drugi w życiu egzemplarz, mam go od dwóch lat. Pierwszego potraktowałam tak, jak inne kwiaty, czyli przesadziłam do ziemi uniwersalnej i do zwykłej doniczki, dodatkowo postawiłam zdala od okna, no i biedaczyna nie przeżył. Wyciągnęłam wnioski z tej lekcji, poczytałam, popytałam i z aktualnie posiadaną roślinką postępuję zupełnie inaczej, a zmiana taktyki przynosi spodziewane efekty, więc się dzielę tymi doświadczeniami.  Przede wszystkim zostawiłam go w tej samej przezroczystej doniczce, w której go kupiłam i wstawiłam do ażurowej osłonki, aby korzenie miały światło. Trzymam go na wschodnim oknie i tylko latem w lipcu, gdy się robi naprawdę gorąco, przestawiam wgłąb mieszkania, by słońce nie poparzyło liści. Podlewam przez cały rok regularnie raz w tygodniu wstawiając doniczkę do miski z przegotowaną, przefiltrowaną wodą na pół godziny, następnie pozwalam resztkom wody wypłynąć z doniczki i dopiero wstawiam ją znowu do osłonki, żeby woda nie zbierała się na dnie naczynia. Ponadto co dwa tygodnie dodaję odżywkę przeznaczoną dla storczyków. Łodyg po przekwitnięciu nie obcinam, chyba że same zaschną. I to tyle moich starań, a roślinka odwdzięcza się licznymi kwiatami niezwykłej urody :)


Ostanio w programie "Rok w ogrodzie" usłyszałam, że tą samą metodą należy podlewać domowe azalie - testuję ten sposób drugi tydzień, na razie końce liści nie zasychają, rozwijają się kolejne kwiaty, pomimo grzejącego kaloryfera - uznałam, że przy obecnych mrozach moje potrzeby cieplne są jednak ważniejsze, niż preferencje kwiatów :) Rano i wieczorem zraszam ją wodą, przy okazji nieco wilgoci dostaje się też paprotce, która jest z tego wyraźnie zadowolona :)




Im więcej spędzam czasu w domu, tym więcej mam sił i ochoty na różne eksperymenty. Ostatnio postanowiłam wypróbować przepis na mleko owsiane. Przepis znałam od dawna, ale łatwiej było mi jechać do sklepu i kupić kilka kartoników. Kiedy jednak podczas ostatniej wyprawy zakupowej zobaczyłam ceny w granicach 11 - 14zł za litr tego napoju, pomyślałam: a właściwie to dlaczego ja mam tyle płacić, skoro mogę zrobić sama?
Jeszcze kilka dni postanowienie się odleżało, aż w końcu nabrało mocy i nadeszła ta chwila, gdy wyciągnęłam książeczkę dr Dąbrowskiej, by dokładnie zapoznać się z recepturą. Potem jeszcze myszkowanie po Internecie, ale z tym samym rezultatem - wszelkie strony, które odwiedziłam, powtarzają ten sam przepis. A oryginalny przepis jest następujący:

Mleko owsiane

Składniki:
1,5 szklanki wody
0,25 szklanki miodu
0,5 szklanki płatków owsianych
0.5 wiórków kokosowych
0,5 łyżeczki soli
Wszystkie powyższe składniki gotować przez 15 minut, następnie zmiksować z dodatkiem 2 szklanek wody. Można przecedzić przez gazę.

A teraz o moich doświadczeniach z rzeczonym mlekiem, bo nie byłabym sobą, gdybym tego przepisu nie zmodyfikowała. Po pierwsze nie miałam ochoty na wiórki, więc wzięłam całą szklankę płatków owsianych i zagotowałam w 2 szklankach wody z dodatkiem soli. Kolejna zmiana to ta, że miodu nie gotowałam, żeby nie tracił swoich właściwości, lecz dodałam dwie łyżki stołowe już do ostudzonych płatków i zmiksowałam je wraz z wodą.


Po przecedzeniu przez sitko napój nie różni się niczym w smaku od tego z kartonika :) Jeżeli chcemy użyć tego mleka do musli, to oczywiście przecedzanie nie ma sensu, ale już do kawy, czy do budyniu zdecydowanie lepsza jest rzadsza konsystencja. Mleko stoi przez kilka dni w lodówce i nic się złego z nim nie dzieje. A ja jestem spokojna, bo wiem, co jem, dodatkowo kilka złotych mam zaoszczędzonych na każdym litrze w kieszeni, no i jaka satysfakcja - czysty zysk :) Ponieważ sama przetestowałam na sobie i z efektu jestem zadowolona, więc z czystym sumieniem polecam wszystkim tym, którzy szukają zamienników dla mleka zwierzęcego. Na zdjęciach jeszcze wersja "zagęszczona" ;)


A teraz zapraszam na kawę z mlekiem owsianym i kawałek kolejnej szarlotki, o której słów parę wkrótce :)
D.

5 komentarzy:

  1. Witaj :))

    Dziękuję za przemiłe słowa zostawione u mnie :)) Mereżki faktycznie to mój fioł i uwielbiam pościel, obrusy czy serwetki, a nawet falbanki nimi wykończone :)))

    Miło mi, że sięgnęłaś taaaaak głęboko do moich wspomnień. Tak, udało mi się obejrzeć tę odleglejszą część mojej historii. Ta bliższa jest po drugiej stronie Wisły na Pradze :)))

    A w ogóle masz piękny i klimatyczny blog. Kwiaty też uwielbiam i miałam ich całe mnóstwo lecz ostatnich kilka przeprowadzek w moim życiu zmieniło ich liczebność.
    Mleko owsiane, świetny pomysł, chętnie wypróbuję.

    Ściskam i dziękuję za miłe słowa :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne kwiaty;-)
    Też uwielbiam rośliny w swoim otoczeniu.
    A moje falenopsisy kwitną właśnie jak oszalałe;-)
    Mleko owsiane mnie zaintrygowało.
    Muszę spróbować.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny, sprawiłyście mi przemiłą niespodziankę tuż przed snem ;) Dziękuję za odwiedziny i za miłe, zachęcające do dalszego pisania słowa. Dajcie znać, jak Wam smakowało mleko :)
    Alizee, czy zamieściłaś może gdzieś wirtualny kurs robienia mereżki??
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj. Dziękuję za odwiedziny przesympatyczny komentarz. Kwiaty masz piękne, ale ja spróbuję szarlotki. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Snow, bardzo mi miło :) Koniecznie daj znać, jak Ci smakowało :)

    OdpowiedzUsuń