Przyszła cicho, na palcach, zawirowała lekko walcowy pas, po czym przysiadła by zostać tu na jakiś czas. Rozpostarła skrzącą suknię, okrywając bielą trenu szarość ulic, nagość drzew. Zrobiło się spokojnie, tajemniczo, bajkowo, pięknie. Na świat wrócił ład, naturalny porządek - mamy styczeń i jest ZIMA :)
Czy też doświadczacie wrażenia, że gdy gęste płatki śniegu opadają powoli na ziemię, pomimo codziennego ruchu w centrum miasta, robi się tak jakoś nierealnie cicho, że aż tę ciszę słychać? Uwielbiam to uczucie :) Świat wydaje mi się wówczas dobry, harmonijny, bliski, a ja czuję się jego cząstką. Mogłabym tak stać i stać bez ruchu, otulona w białą ciszę :)
I w tej bieli, w tej ciszy zajechali goście :) Co prawda nie zapowiedziały ich dzwonki janczarów, lecz dzwonek u drzwi. Jednak tak samo, jak nasze babki, pradziadowie i pra pra pra... zasiedliśmy przy stole, by wspólnie biesiadować, zanurzyć się w cieple płynącym z obecności życzliwych ludzi. By świętować!
A potem przy choince, przy szopce śpiewać o Małym i Małemu kolędy - każdy tak, jak potrafi, z ochotą, z radością. Cóż takiego w tych pieśniach jest, że urzekają, chwytają za serce, że śpiewają je mali i duzi, i nie tylko wierzący? Zawsze z żalem żegnam czas śpiewania kolęd -jest za krótki. Ale może dzięki temu nie nudzą się? By bardziej się nimi nasycić, staram się podtrzymywać tradycję i organizować spotkania kolędowe. W tym roku już trzecie! Jak dobrze, że są chętni :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny :)
D.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz