niedziela, 14 maja 2017

Kolorowy tydzień

Oj, miło jest :) To pierwszy w tym roku dzień, gdy siedzę przy otwartych drzwiach balkonowych i jest ciepło! Tegoroczny maj zostanie nam w pamięci na pewno na długie lata ze względu na rzadkie zimno, jakim w ostatnich dniach obdarzyła nas aura. Widziałam na Waszych blogach zdjęcia wiosennych kwiatów pod grubą pierzynką śniegową :( Nas, na szczęście, takie atrakcje ominęły, ale jeszcze kilka dni temu drobny śnieg popadywał kilka razy dziennie. Policzyłam, że to już ósmy miesiąc z rzędu, gdy wciąż przydawała mi się zimowa kurtka! Jednak wraz z weekendem wyjrzało słońce i powiał cieplejszy wiatr, więc może druga połowa miesiąca będzie już prawdziwie wiosenna? Mam taką nadzieję :) A póki zimno było i szaruga, to "ocieplałam" nastrój otaczając się kolorami. A że bardzo lubię takie zwyczajne ujęcia codzienności i z wielką przyjemnością oglądam je zawsze u Was, to tym razem i ja podzielę się kilkoma :)


 Jak listy, to wybrana najbardziej kolorowa papeteria ;)


Jak bukiety, to tylko te różnorodne i różnokolorowe.


Książki też najbardziej przyciągają teraz wzrok te o kolorowych okładkach. Nadal jestem na etapie takich motywujących i dodających otuchy.


Dobrze, że coś kwitnie na parapetach.


Pomidorki posiane dwa miesiące temu dotąd nie doczekały się zmiany mieszkanka - siedzą, biedne, w maleńkich doniczkach ściśnięte i wyciągają szyje by wyjrzeć przez okno - tęsknią za słońcem i świeżym powietrzem, za wolnością. Jest nadzieja, że wkrótce to ich marzenie się spełni :)



 Jedzonko też dobrze, by było kolorowe, a przynajmniej na kolorze podane.



Silna potrzeba otoczenia się barwami sprawiła, że nawet po różowy czajnik sięgnęłam w sklepie ;) A domki marzeń mogą być wszędzie - nawet na kubeczkach.




A na działce też w maju trzeba się nachodzić, by na nieco żywego koloru trafić. Ale nie przeszkadza mi to, bo widok różnych odcieni wiosennej zieleni na tle błękitnego nieba jest tak piękny, że sam wystarczy.








Woda zeszła i mimo, że grunt miękko uginał się pod nogami, udało się zrobić pierwsze w tym roku koszenie - od razu wszystko wygląda porządniej, takie złudzenie ;)




Z bukietem przy nosie kończę ten post o niczym i o wszystkim, co nadaje teraźniejszości urok i smak, a czasami umyka uwagi, życząc Wam udanego i słonecznego tygodnia  - Doranma.


środa, 3 maja 2017

Gdy chłodno za oknem, pielęgnuję nadzieję


Tegoroczna majówka zadziwiła chyba wszystkich - co prawda więcej słońca niebo pokazało, niż zapowiadały to prognozy, ale zimny wiatr nie pozwalał zrezygnować z kurtki, szalika i rękawiczek. Wyjątkiem był dzień 1 maja, gdy udało mi się wyrwać na działkę i po południu na domkowym termometrze zobaczyłam prawie 17 stopni, ale to był tylko taki chwilowy kaprys pogodowy ;) Z egoistycznego punktu widzenia: to nawet dobrze, że tak zimno było, bo mniej żal, gdy trzeba siedzieć w czterech ścianach.
Dla rozweselenia filiżanka kawy i książeczka - taki uroczy drobiazg, który polecam wszystkim.





Za taką furtką musi się kryć bardzo piękny i romantyczny ogród :)









Prawie jak moja ławeczka na działce ;) Mam nadzieję, że jeszcze będę na niej siedzieć i czytać, czytać ...



Piękne wydanie, mały format, wspaniałe zdjęcia, fragmenty biblijnych obietnic, wspierające teksty dotykające serca - warto mieć przy sobie i często do tej książeczki zaglądać.

I jeszcze kilka migawek z 1-majowego wypadu na działkę, która znowu tonie w wodzie. I znowu przetrwają tylko te najsilniejsze rośliny. Czy kiedykolwiek nauczę się samodyscypliny i przestanę kupować gatunki, które w takich warunkach nie mają szans na przeżycie?




Póki stoi woda, nie ma szans na koszenie trawy, a ta rośnie w najlepsze :(




Główna ścieżka nie zachęca do wejścia do środka - mogłabym ją podwyższyć, ale z drugiej strony pełni rolę swoistego rowu melioracyjnego, więc trochę mi szkoda likwidować to obniżenie terenu.


Z tulipanów i narcyzów, które z zapałem sadziłam przez ostatnie lata, zostały tylko niedobitki. Pieląc wyciągałam koszyki z cebulkami, które wcale nie rozpoczęły wzrostu. Trochę mnie to dziwi, bo niektóre cebule są zupełnie twarde, więc nie zgniły.




Są też gatunki roślin, które pokazują ewidentnie swoje zadowolenie z panujących warunków glebowych  i mniej by było rozczarowań, gdybym się grzecznie trzymała tylko tego zestawu.




Psiząb debiutuje tej wiosny, więc jeszcze nie wiem, czy należy do grona zadowolonych ze swojego stanowiska, czy nie. Na razie prezentuje się ładnie :)


Przed nami dwa dni pracy i potem znowu weekend. Oby pogoda była łaskawa, wbrew mapom prognostycznym i dała możliwość odpoczynku na świeżym powietrzu.

Pozdrawiam,
Doranma.