poniedziałek, 31 grudnia 2018


Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy przezwyciężyć w sobie niechęci, ile zdołaliśmy przełamać ludzkiej złości i gniewu. Tyle wart jest nasz rok, ile ludziom zdołaliśmy zaoszczędzić smutku, cierpień, przeciwności. Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy okazać ludziom serca, bliskości, współczucia, dobroci i pociechy. Tyle wart jest nasz rok. ile zdołaliśmy zapłacić dobrem za wyrządzane nam zło."

(kard. Stefan Wyszyński)



















Ostatnie zapiski w kalendarzu na 2018 rok, za chwilę rozpocznę notować w nowym. Co się w nim znajdzie?


Obym umiała wypełnić go tym, czym warto. Obym umiała wykorzystać czas, który będzie mi w tym nowym roku dany, tym, czym powinnam.


Wartościowego roku nam wszystkim życzę :)
Doranma

niedziela, 30 grudnia 2018

Jak się nie ma co się lubi ...

... to się lubi, co się ma - mówi stare przysłowie. I dużo w nim mądrości. A na pewno człowiek zdrowszy i radośniejszy, gdy o tym pamięta :)
Mogłabym więc pisać, o tym jak trudny jest dla mnie okres ostatnich dni, tygodni, ale po co? Marzę, by było inaczej, ale nie jest, więc co pozostaje? Ano dalej się ćwiczyć w trudnej sztuce dostrzegania pozytywów, małych radości i bycia wdzięcznym za to, co się ma. Dlatego polecam Wam jako lekturę ostatni post, który napisał Wietrzyk, a ja zostawiam dziś tylko sporą garść zdjęć przed i poświątecznych. No i oczywiście serdeczne życzenia u progu Nowego Roku - niech się Wam spełnia to, co najlepsze :)


Ostatnie własne pomidorki zerwane w połowie grudnia z krzaczka przyniesionego z balkonu - dopiero wówczas uznałam sezon za zamknięty :)


Trzy krasnalowe gracje dla trzech ciotecznych sióstr - jedna na spotkanie nie dotarła, ale krasnal poczeka ;)


Spacerkiem po Starym Mieście - w dobrym towarzystwie w poszukiwaniu prezentów. Prezenty nie nabyte, ale dobre towarzystwo zostało do końca :)







Spacer skończył się gorącym co nieco.



Innym razem było też bardziej wytwornie.




Były życzenia.


I prezentów pakowanie.


Marynowanie...

pieczenie...



przerwy na herbatę ...

i różnorakie pitraszenie :)


I nawet padał śnieg od czasu do czasu. Tu ostatnie pobielone krajobrazy w pierwszy dzień Świąt.






A gdy nadszedł wieczór - chwila samotności rozluźnienia w zakątku czytelniczym. Bo na Święta jakaś nowa relaksująca książka musi być ;)


No i cóż, że nieprawdziwy... jak się nie ma co się lubi ... to cieszy i taka namiastka kominka :)






A o tym serniku bez sera, to chyba napiszę następnym razem, bo nareszcie udało mi się złapać dobre proporcje.



Parafrazując dawne powiedzenie - kącik niedoskonały, ale własny :) I ukochany.


Ciekawe, że wszystkie kartki z życzeniami, jakie w tym roku otrzymywałam, były robione własnoręcznie przez nadawców! Dziękuję Wam, Dziewczyny :)


I był też prezent gwiazdkowy, a jakże. Poszukiwałam od dawna tradycyjnej figurki dziadka do orzechów, ale takiej, która by jednocześnie funkcję dziadka spełniała. Nie udało się. Natomiast przybył mi dziadek ze świąteczną pozytywką - to chyba ciekawsza opcja :)


No i tym sposobem powoli zaczynam żegnać Stary 2018 Rok. Rok pod wieloma względami trudny, ale też taki, który przyniósł mi wiele radości w darze. Jak to w prawdziwym życiu, gdzie smutek z radościami się przeplata. Ale na podsumowania jeszcze przyjdzie czas. A tymczasem życzę dobrej ostatniej nocy tego roku i zmykam. Kolorowych snów :)

Doranma