Środa, bo środek tygodnia. Mimo to mieszkanie wypełniają kwiatowe zapachy. Przywiezione w sobotę naręcza jaśminu i róż wylewają się z kolejnych wazonów i wazonikopodobnych. Kwiaty ścinane podczas chłodniejszej, pochmurnej pogody długo zdobią mieszkanie, co latem nie zdarza się często. Na blogach widzę sporo narzekań na chłód i deszcz. Ale jak to zwykle bywa, to co jednych smuci, innym sprawia przyjemność ;) Deszcz złagodził skutki suszy, więc rośliny zadowolone. A ja należę do osób, które taką temperaturę w bliskich okolicach 20 stopni lubią najbardziej. Przyjemna pogoda do spacerów, powietrze wypełnione zapachami dodaje energii do działania.
Lato. No właśnie, przyszło już. Wśród wyjątkowej powodzi kwiatów pożegnaliśmy wiosnę i wpadliśmy w objęcia letnich dni. Drodzy zasmuceni, proszę, nie martwcie się, gorący czas także wkrótce nadejdzie :) A tymczasem dla Was i dla wszystkich odwiedzających to miejsce ogrodowe widoczki, na których temperatury nie widać, więc każdy niech doda do nich taką jaką chce :)
Ogród kipi kolorami. Dominuje róż, nadal więc rozglądam się za bylinami w pastelowych odcieniach, by nieco złagodzić to mocne wrażenie. Ciągnie mnie jednak także ku bordowym roślinom. Moje tegoroczne odkrycie, to owocostany pęcherznicy Diabolo - uważam, że są dużo bardziej dekoracyjne, niż kępki jej kwiatków. Bardzo mi się podoba w tym wydaniu. Ciekawa jestem, jak długo utrzymają się w takiej formie na krzewie.
Żylistek Strawberry Fields oszalał. Jego dwubarwne drobne kwiatki szczelnie wypełniają gałązki, tworząc różową chmurę, przyciągającą owady, a tych w tym roku jest wyjątkowo mało na innych roślinach. Warto posadzić ten nieduży i niewymagający krzew dla takiego widoku - polecam!
Spacerując między rabatami tu i ówdzie napotykam pierwsze kwiaty róż rabatowych.
Miejscami trochę pstrokato. Na nadmiar kolorów jednak nie narzekam, bo... przeglądałam ostatnio zdjęcia i ze zdumieniem odkryłam, iż od poniższego "gołego" widoku minęły równo dwa lata. Tylko dwa lata! Tak było w czerwcu 2013:
Mokro pod stopami, drzewa owocowe świeżo wycięte i kilka nowych roślinek posadzonych na małych "górkach".
A kilka dni temu to samo miejsce pyszniło się bogactwem wszelakim, kolorowym i pachnącym. I jak tu się nie cieszyć ogrodem? :)
W przerwie prac ogrodowych i po zbiorze owoców zasłużona przerwa w różanej zatoczce. Mały, romantyczny stoliczek wśród róż, to kolejne spełnione małe marzenie :)
Posilone ciastem rabarbarowym i słodkimi truskawkami prosto z krzaka możemy spacerować dalej :) Jeszcze rzut oka za siebie i kierujemy się ku przejściu przez bramkę.
Różowa rabata ma za zadanie oddzielić ogrodowy salonik od warzywnika i jagodnika. Idąc dalej wdychamy głęboko zapach jaśminowca, który w czasie powodzi wysiał się pod leszczyną i teraz ozdabia ją swoją pachnącą bielą. Skoro jest mu tam dobrze, niech zostanie.
Dochodzimy do północnego krańca działki, gdzie czeka na nas jeden z moich ulubionych duetów- róże Ascot i Mazowsze. Dzięki łagodnym zimom Ascot jest już mojego wzrostu a obie stopniowo przymierzają się do kwietnego pokazu. Ilość pąków bardzo obiecująca :)
Wracam na główną alejkę, gdzie rabaty są najbardziej różnorodne i barwne.
Tej nocy miałam bardzo kolorowe sny, czego i Wam życzę :)
Doranma