czwartek, 3 stycznia 2013

Rozpieszczanie zmysłów

Gdy tak się zastanawiam nam magią mijającego okresu świątecznego, to dochodzę do wniosku, że zauroczenie któremu ulegamy bierze się stąd, iż właściwie wszystkie nasze zmysły są w ten czas "zadowolnione" ;) Szykujemy specjalne przysmaki, pyszne i co więcej, przywołujące miłe skojarzenia ze szczęśliwym dzieciństwem. Dom wypełniają zapachy, nie tylko egzotycznych przypraw (hmm... czy my jeszcze dzisiaj tak myślimy o cynamonie, kardamonie, anyżu itp. itd?), ale także cytrusów i świeżej choinki. Uszy pieszczą jakże ulubione dźwięki kolęd. Przed oczami migoczą światełka. Przeważnie mamy wokół siebie bliskie osoby... Czy trzeba czegoś więcej? A i rzecz bardzo istotna - jest to także czas, gdy pozwalamy sobie na więcej odpoczynku, bo przecież przed Świętami wszystko zostało wysprzątane, zapasy jedzenia wypełniają lodówkowe półki, więc możemy w spokoju zalec w fotelu z ulubioną.... (i tutaj każdy sobie doda, co chce) i napawać się chwilą :) Dlatego dziś nie piszę już wiele więcej, tylko zdjęciami utrwalam w pamięci ostatnie dni :)





Odkąd pamiętam, tradycją w moim domu było, aby co roku na choince pojawiły się nowe zabawki. Staram się ją podtrzymywać i tym razem skusiłam się na ceramiczną nakrapianą bombkę z Bolesławca - czyż nie urocza?

Było oczywiście wielkie pieczenie ciast. Wykorzystałam dawne przepisy Mamy na piernik i keks, które nie wymagają leżakowania, ale za to upiekłam je z mąki orkiszowej - polecam, a dlaczego, to o tym innym razem, gdy już przejdziemy do tematu pt. dieta :)


Były prace manualne. Kiedyś, gdy mieszkałam z Rodzicami, robiłam przez wiele lat stroik na drzwi wejściowe. W swoim mieszkaniu musiałam z tego zrezygnować, bo drzwi pancerne i gwoździa nawet nie ma jak wbić :) Jednak gdy kilka dni przed Świętami "wlazł" mi w ręce dość gruby drut o długości pasującej do wielkości wianka, zaświtała mi w głowie myśl, by spróbować swoich sił w tej dziedzinie. Kupując choinkę nazbierałam w alejkach targowiska porzucone gałązki, które odpadły od drzewek różnych gatunków i postanowiłam je wykorzystać. Zabierałam się do pracy baaardzo długo nie dowierzając, że coś mi z tego wyjdzie. Ale okazało się, że wystarczy szpulka zwykłych nici, kilka bombek i w ciągu pół godziny uplotłam wianek, powiesiłam go i posprzątałam po robocie. Tak więc wszystko jest dla ludzi! Najwięcej czasu zajął mi chyba wybór miejsca, ostatecznie "twór" trafił na drzwi szafy w przedpokoju, by witać gości :)
Natomiast w świąteczne spokojne wieczory chwyciłam nareszcie za szydełko. Może tym razem kredens doczeka się na serwetkę, która przykryje jego łysinkę?



Nastał też już czas na przyozdabianie mieszkania kwiatami, które nieodłącznie kojarzą mi się z zimą. W tym roku chodziła za mną wyjątkowo czerwień, więc nabyłam kalanchoe o różyczkowych kwiatach.


Jednak przy wyborze fiołka alpejskiego zwyciężyła biel, tym bardziej, że liście tej miniaturki są oryginalnie wybarwione. Gdy przyniosłam go do domu, jedynym naczyniem, jakie pasowało na osłonkę, okazał się dotychczasowy świecznik - uważam, że pasuje mu ta nowa rola :)


Przyzwyczaiłam się już nawet do jesiennej aury za oknem, mając takie kolorowe "umilacze" w domu, a tu proszę, wystarczyło wyjechać na Sylwestra kilkadziesiąt kilometrów na północ od Warszawy, a tam... zaskoczyła mnie najprawdziwsza zima :)







Zabawne kontrasty - powyżej na zdjęciu wśród śniegu działająca fontanna, a w tym samym czasie Zegrze i Bug skute lodem :)




Tym, którzy dotrwali do samego końca posta, pomimo mnogości zdjęć, z przyjemnością życzę:
DO SIEGO ROKU!










10 komentarzy:

  1. Z dużą przyjemnością czytałam. Widzę śliczne świeczniki pod lustrem, baaardzo mi się podobają:)
    U mnie zimy niet! ciepło +6 i wiatr
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ciekawa byłam, czy ktoś je zauważy, bo ja też bardzo je lubię :)

      Usuń
  2. Dorotko , dotrwałam. Życzenia przyjęłam i wzajemności przesyłam. Z tym rozpieszczaniem zmysłów to trafiłaś w sedno. Rzeczywiście tak jest i to czyni ten czas takim nadzwyczajnym.Piekny miałaś nastrój, bardzo tradycyjny a tą kolorową choinką i ciepłym światłem.Bombka z Bolesławca śliczna ale pewnie bardzo ciężka.A serweta będzie okrągła czy owalny kształt jej nadasz?tak czy siak zdolniacha z Ciebie. A w moim śnie pojawiłaś się zupełnie inna nić sobie wyobrażałam. Niewysoka, troszkę pulchna szatynka z kręconymi włosami. Miałas bardzo miła buźke i to akurat sobie wyobrażam ale poprosiłaś mnie o rzecz dziwną jak na pierwsze spotkanie , dodam ,że w Twoim mieszkaniu- chciałaś żebym Ci posprzątała lodówkę bo masz pilne wyjście :-). Ale generalnie było miło chociaż chyba już po świętach bo w mieszkaniu nie było tych wszystkich świątecznych akcentów. serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się uśmiałam :))) Co to ludziom w nocy po głowach chodzi ;))) O kręconych włosach, to ja całe życie marzyłam, a lodówka to już raczej pustawa, więc specjalnie nie ma czego z niej "sprzątać" :)Dziękuję za pochwały :) Bombka wbrew pozorom nie jest bardzo ciężka, bo jest pusta w środku. A serwetkę robię na razie okrągłą, gdzieś mi wcięło wzór na taką z przesuniętym na bok środkiem (wtedy, to już nie środek ;)), więc nie wykluczone, że w przyszłości powstanie druga, owalna, gdy już wzór odnajdę. Buźka :)

      Usuń
    2. A ja prostuje :-).Kiedy Ty to wszystko robisz ? Chyba Twoja doba jest jakaś rozciągnieta

      Usuń
  3. ;) A ja Dorotko, jako wnikliwy obserwator siedzący obecnie w temacie 'nasionkowym', wypatrzyłam pod oknem doniczusię z młodymi siewkami :D Co tam takiego masz ? Z ciekawości się pytam :)Ja dziś zakupiłam ziemię do wysiewania i sprawdzam terminy, kiedy i co do ziemi pakować. Trochę nowości przez tę wymianę u Kasi się nazbierało, będzie co robić! :) Acha, właśnie szykuję post z przepisami, jutro się ukarze. Zapraszam!
    Ślicznie u Ciebie! Wianki można zawieszać bez gwoździ na takich długich dwóch wstążkowych uszach zaczepionych o górne rogi drzwi. Tak robią moi sąsiedzi i nawet fajnie wygląda.Początek biorą z jednego miejsca w górnej części wianka. Można w tym miejscu zrobić kokardę dla ozdoby. Pozdrawiam! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale spostrzegawcza jesteś :))) W tej doniczce, to nie siewki, tylko letnia pietruszka naciowa, która po zabraniu jej z balkonu pożółkła, więc postanowiłam ją całą ściąć i teraz czekam, że odrośnie. Jak się nie uda, to wkrótce posieję nową, bo okazuje się, że warto mieć pod ręką :) Oj, żebyś Ty wiedziała, jak ja już za ogrodem tęsknię!
      Nasza Hildegarda złapała mnie i trzyma, więc wkrótce coś o niej napiszę, a do Ciebie zajrzę jutro koniecznie. I dziękuję za podpowiedź na wykorzystanie "rogów" :)
      Pozdrawiam również :))

      Usuń
  4. a gdzie waćpani kupiła kwiaty anyzu? prosze o adres, Dobrego Roku zyczę
    Piekny Twój kredens, bardzo lubie takie klimaty tez mam taki rodzinny stary Twój ma bardzo ładne lustro i krysztłowe drzwi, ech zycie kiedyś meble były takie śliczne, i tez lubię serwetki na kredensie i w pokojach
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadziu, anyż i wiele innych cudownych przypraw i specyfików kupiłam na stoisku koło kościoła św. Anny w Warszawie - w każdy weekend jest tam czynne małe targowisko, naprawdę warto jechać na duuuże zakupy :) Dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  5. Porozpieszczałaś Dorotko moje zmysły i wzrokowo i węchowo, bo choinka cudna, zasiąść pod nią w tym fotelu z ciachem to jest coś:)), a kwiaty naprawdę wiosennie nastrajają. U mnie +8 stopni i deszczyk i gdyby nie choinka to można by pomyśleć, że wiosna tuż, tuż...
    Pozdrawiam seredznie

    OdpowiedzUsuń