niedziela, 16 grudnia 2012

Pierniczkowanie po raz drugi

Za oknem plucha, zima robi sobie przerwę, za to w domu narasta przedświąteczna atmosfera. A to za sprawą korzennych zapachów wypełniających cztery kąty. Rok temu nie rzuciłam słów na wiatr zapowiadając wprowadzenie w moim domu nowej tradycji wspólnego babskiego pieczenia świątecznych pierniczków. Wczorajszy wieczór był realizacją tej obietnicy - wypełniony kobiecymi głosami, śmiechem, zapachami i ... skupieniem :) Bardzo zaangażowałyśmy się w wycinanie różnych kształtów i ich dekorowanie - wręcz z dziecięcym zapałem :) I dekoracje też nam wyszły takie nieco przedszkolne, czasami nieporadne, pełne kolorów, ale w sumie - dumne byłyśmy z naszego dzieła, ucieszone swoją obecnością :) Efekt - około dwu pierniczków, a każdy udekorowany inaczej :)


Najpiękniejszy był dla mnie zupełny brak pośpiechu, zatrzymanie się na tym co tu i teraz, cieszenie się czasem wspólnego działania. I wiecie co? Każda z nas miała już pomysły, co zrobimy w przyszłym roku, jakie wprowadzimy zmiany, ulepszenia - wszak trzeba sobie podnosić poprzeczkę :)

 
A po pięciu godzinach wspólnej pracy usłyszałam od jednej z nas: teraz się rozkręciłam i czuję, że mogłabym tak malować i malować... Chyba wszystkie to czułyśmy.


Siedząc tak razem przy robocie zaczęłyśmy dostrzegać i doceniać mądrość poprzednich pokoleń, spędzających czas przy wspólnej pracy, wieczorne darcie pierza, ręczne robótki, śpiewy, głośne czytanie, opowieści... Świat się zmienił, ale nie sam, to my go tworzymy i od nas zależy w dużej części jakie będzie  nasze jutro. A przede wszystkim nasze dziś! Uwierzmy w to :)


Dobrej niedzieli wszystkim życzę :)

8 komentarzy:

  1. Fajny pomysł na miłe spędzenie czasu:), i do tego jaki efekt!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite chwile zakończone przepięknymi smakołykami.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny taki babski dzień. To duża frajda, można pogadać, pośmiać się, powspominać, malować, kleić...
    Wyobrażam sobie korzenny zapach roznoszący się po całym mieszkaniu...Ach, cóż za cudowności.
    Liczyłam, liczyłam pierniczki...Jest ich więcej niż 2
    Ślę moc pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, że takie wspólne spędzanie czasu było przyjemniejsze niż dzisiejsze krótkie pogaduchy przy kawie w kawiarni. Tam nawet w najlepszym towarzystwie nie czujemy się tak swobodnie jak w domu, a ile przy takim spotkaniu można stworzyć cudowności:))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne wyszły. Właśnie takie mają być kolorowe jak z bajki. Mnie jutro czeka dzień koleżankowo ciasteczkowy.To są cudowne chwile .

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem za wspólnie tak mało czasu spędzamy, zawsze coś nas gna,pozdrawiam Dusia-pierniczki prześliczne [żal jeść]

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne pierniczki ! Nie miałabym chyba, cierpliwości. Moje pierwsze tak wyglądały "na bogato", ale wszystkie następne traktowałam lukrem. W córach też mam pomocników!
    Podobne snuję refleksje do Twoich,jeśli chodzi o mądrość poprzednich pokoleń ;) Pozdrawiam serdecznie ! :)))

    OdpowiedzUsuń