czwartek, 23 sierpnia 2012

Cudowny miałam dzień :)

A mowa w tytule o minionej niedzieli :) Post ten miał powstać w poniedziałek, tak na gorąco, ale jakoś zrobił się już czwartkowy wieczór i bliżej do kolejnej niedzieli, niż dalej...
Chcę napisać o mojej niedzieli słów parę po to, by Was zachęcić do nie odkładania realizacji miłych planów i drobnych marzeń na później. I nie tylko dlatego, że czas tak szybko mija i na coś może się zrobić za późno. Mam na myśli też różne niepotrzebne obawy "na wyrost", z którymi ja się zmagałam, zanim zdecydowałam się... no właśnie, na zaproszenie bliskich mi Kobietek na wspólne biesiadowanie i leniuchowanie pod działkową gruszą, a konkretnie to pod jabłonką. 


No bo brak łazienki i bieżącej wody, bo płot się wali, bo ... sto pięćdziesiąt różnych przeszkód... W końcu zadałam sobie pytanie - dlaczego ktoś inny miałby czuć się źle w miejscu, które mi daje tak dużo radości i w które wkładam tak dużo serca? I okazało się, że spędziłyśmy ze sobą cudowny dzień, który dał nam wiele przyjemności, oddechu od dnia codziennego, możliwość nacieszenia się sobą i lepszego poznania, czerpania pełnymi garściami z Bożych darów zatopionych w otaczającej przyrodzie. Pozwolę sobie przytoczyć fragment tego, co napisała jedna z Nich (Aniu, wybaczysz, że bez pytania?): "... mój koc piknikowy do tej pory pachnie skoszoną trawą, co mnie rozczula, dojadam leczo, które uwarzyłam tego samego dnia z warzyw z Twojej działki, a borówki dosłodziły mi czas spędzony w pracy..." Czyż nie pięknie? Zadowolenie moich gości jest dla mnie największą nagrodą :)) 


Naszła mnie jeszcze inna refleksja. Przez lata uważałam, że czas spędzany wśród kobiet, znajomych jest przyjemny, ale że nie można być w pełni  szczęśliwą bez przeżywania różnych miłych zdarzeń wspólnie z bliskim mężczyzną u boku. I okazuje się, że tak nie jest, że można się czuć szczęśliwą, spełnioną - może chodzi o to, by nie rozmyślać o brakach, lecz prawdziwie przeżywać i cieszyć się daną chwilą?


Jednak i w tej sytuacji los mnie pouczył, że nie można mieć wszystkiego na raz - baterie w moim aparacie okazały się niedoładowane i nie zdołałam udokumentować naszego pikniku, spaceru po lesie, wspólnego tańca przy zbieraniu borówek i wrzosów (bo mrówki gryzły i trzeba było skakać ;)), piękna przyrody. Ale to nadrobimy następnym razem :) Teraz tylko kilka ujęć, jako wspomnienie i zachęta do powtórki w przyszłości.


Fakt, że dni mi tak szybko uciekają jeden za drugim, spowodowany jest między innymi tym, że wieczory spędzam w kuchni wśród garnków różnej wielkości, weków, słoików i butelek. Wszak sezon  przetwórczy mamy w pełni, a ja uwielbiam robić przetwory. Co prawda w tym roku już nie szaleję tak, jak w ubiegłym, lecz to, co przywożę z działki staram się przerobić. I w związku z tym mam do Was prośbę. Nie wiem co zrobić z cukinii i patisonów, które rosną jak szalone? 


Wiem, że można dusić i marynować, co już poczyniłam, ale co jeszcze? Podsuńcie mi jeszcze jakiś pomysł, może któraś z Was ma jakiś ciekawy, wypróbowany przepis? W sobotę szykuje się kolejna dostawa, a ja nie chciałabym przez całą zimę jeść tylko cukiniowego lecza :) Bardzo liczę na Waszą pomysłowość i doświadczenie.
Pozdrawiam serdecznie :)

2 komentarze:

  1. z cukini gotuje zupe jest pyszna podsmażam czosnek cebulke i kroje umytą cukinie duszę 7 minut dolewam wody i gotuje 15 minut miksuje dosmaczam z kleksem śmietany pyszne cukinii nalezy wziuac dużo aby zupa była gęsta, mozna podawać z grzankami, kluseczkami drobnymi jak kto lubi
    całuski
    j

    OdpowiedzUsuń
  2. Jadziu, dziękuję za podpowiedź, chętnie skorzystam :)

    OdpowiedzUsuń