niedziela, 27 listopada 2011

Już Adwent??

Nie mogę się nadziwić, że do Świąt już tylko 4 tygodnie pozostały. Może to ta aura za oknem - aż do wczoraj bez jesiennej szarugi - daje to wrażenie, że kalendarz spieszy się nam w stosunku do przyrody o miesiąc przynajmniej. Tydzień temu jeszcze pracowałam na działce, jak nigdy tak późno od 20 lat, a już od jutra będę biegać na roraty. Za szybko czasie mijasz, za szybko! Wiem... moje wołanie na nic, a do tego przyspieszenia, które wraz z wiekiem coraz większe, po prostu muszę się przyzwyczaić :(
W tym roku przekonałam się naocznie, skąd wzięła się nazwa miesiąca listopad - zawsze uważałam, że to jakaś pomyłka, bo w listopadzie już żadne liście nie spadają, wszystkie leżą na ziemi, nierzadko przykryte warstwą śniegu. Ale widocznie nasi przodkowie, którzy tę nazwę nadali, mieli podobnie łagodną jesień, jak my w tym roku. Chodziłam więc jeszcze kilka dni temu zadziwiona patrząc na zielone (!) liście na niektórych drzewach i soczystą trawę oraz pokrzywy :)


Dziś, jak okiem sięgnę poza okno, drzewa nagie dookoła, tylko wierzba pod moim blokiem się zieleni, ale tak jakoś wiosennie...


Na blogach czytam o zwyczajach adwentowych i jest to dla mnie coś zupełnie nowego, ponieważ w mojej rodzinie, ani wśród znajomych nigdy nikt o jakiejś tradycji adwentowej nie mówił. Postanowiłam więc się podciągnąć w tej dziedzinie. Poczytałam o tym i owym, okazało się, że są to przeważnie tradycje pochodzące z Niemiec czy Francji, ostatecznie wybrałam wieniec adwentowy oraz (ale to już bardziej katarzynkowo) wstawiłam do wazonu gałązki jabłoni, które ponoć na Boże Narodzenie mają zakwitnąć - zobaczymy ...


Co prawda świece są białe, a nie fioletowe i na dobry początek zapaliłam wszystkie jednocześnie, a nie jedną, jednak jestem pewna, że  w przyszłości się poprawię i moje wieńce będę w pełni oddawały tradycyjną symbolikę :)

Postanowiłam także rozpocząć już kulinarne przygotowania do Świąt od zagniecenia ciasta na tzw. piernik adwentowy. Przepis dostałam jeszcze w czasach szkolnych od koleżanki, ale wykorzystałam go tylko raz wiele lat temu, bo przeważnie gdy mi się o nim przypomniało, to było już zbyt późno. Dzisiaj pomyślałam, że czasu mam w sam raz - przez 3 tygodnie ciasto dojrzeje w lodówce, jak należy, a potem będzie jeszcze czas na jego przełożenie - więc do dzieła! Oto przepis:

PIERNIK ADWENTOWY
Składniki na ciasto:
 - 1/2 kg sztucznego miodu,
 - 2 szkl. cukru,
 - 25 dkg masła/ margaryny,
 - karmel z 3 łyżek cukru,
 - 1 kg mąki krupczatki,
 - 3 jaja całe,
 - 3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej rozpuszczonej w 1/2 szklanki mleka,
 - szczypta soli,
 - korzenie (przyprawa do piernika),
 - orzechy, skórka pomarańczowa, rodzynki - wedle uznania.
Podgrzać miód, cukier i masło, aby się roztopiły, dodać karmel, wymieszać. Gdy masa wystygnie dodać mąkę, jaja i sodę oraz przyprawy. Ciasto dobrze wyrobić i włożyć do kamiennego/ emaliowanego garnka, przykryć lnianą ściereczką - postawić w chłodne miejsce na 2-3 tygodnie, wówczas ciasto dojrzeje (zawsze mnie zastanawia, co autor miał na myśli pisząc "chłodne" miejsce... ja wstawiam do lodówki, ale nie wiem, czy nie jest tam za chłodno).
Po tym czasie dojrzałe ciasto piec w dużej, płaskiej formie (32/45cm). Bezpośrednio po upieczeniu placek jest twardy, ale zmięknie po 2-3 dniach.
Ostudzone ciasto przekroić na 3 placki i przełożyć:
 - 1 warstwa - kajmak kakaowy,
 - 2 warstwa - powidła.
Kajmak:
 - 1/2 litra mleka,
 - 1/2 kg cukru,
 - 10 dkg masła,
 - kakao,
 - cukier waniliowy.
Mleko z cukrem gotować mieszając tak długo, aż masa zacznie gęstnieć. Wówczas dodać kakao i cukier waniliowy i jeszcze krótko gotować. Lekko ochłodzoną masę ucierać wałkiem lub drewnianą łyżką (nareszcie będę miała pretekst, by nabyć makutrę ;)). Gdy zmatowieje i nabierze gęstości śmietany, wylać na placek piernikowy i równomiernie rozsmarować nożem. Od razu przykryć drugim plackiem.
Bezpośrednio po przełożeniu piernika nakryć go arkuszem papieru i obciążyć równomiernie deseczką. Po 2 dniach ciasto stanie się delikatne, soczyste, rozpływające się w ustach, ale z degustacją radzę wytrzymać do Świąt :) Dodatkowo piernik można polukrować lukrem czekoladowym i ozdobić np. połówkami orzechów.
W moim wykonaniu piernik z połowy powyższej porcji :)


Pozdrawiam :)
D.

1 komentarz:

  1. Pięknie, nastrojowo, pysznie...
    U mnie w domu także jako takiej tradycji adwentowej nie było...i mniej więcej w tym samym czasie zainteresowałam się genezą tychże tradycji :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń