piątek, 1 grudnia 2017

Wirują płatki, wirują wspomnienia

Od rana za oknem bielusieńkie płatki śniegu w rytm walca z "Ziemi obiecanej" opadają delikatnie na ziemię, niczym baletnice z najlepszej sceny świata, przykrywając swoim nieskazitelnym pięknem szarość ulicy, szarość życia. W domu rozbrzmiewa muzyka Wojciecha Kilara - gdy kończy się płyta, włączam ją od nowa, raz za razem. To muzyka, której rzadko mam okazję swobodnie słuchać, rzadko mam możliwość, słysząc dźwięki tanga z "Salta" czy walca z "Trędowatej", porzucić zmywanie, czy gotowanie i zrobić spontanicznie kilka okrążeń po pokoju ze ścierką w ręku, pozwolić się "unieść" w rytm poloneza z "Pana Tadeusza", czy "zatopić" w dźwiękach "Smugi cienia", zadumać przy "Pianiście". To muzyka, która nigdy mi się chyba nie znudzi, muzyka, która sprawia, że w sercu rozkołysały się same najlepsze uczucia, że wszystko co złe czmychnęło, a królują radość i nadzieja. Wraz z nią ciało wypełniła energia i chęć do życia :)

Ziemia obiecana - walc
Pan Tadeusz  - polonez
Salto- tango
Trędowata - walc

Oj, gdybyście mnie widzieli ;) Nawet trudno mi pisać te słowa, gdy ciało się kołysze, bo znowu walc, ach, ten walc! Palce uderzają w klawiaturę z artyzmem godnym pianisty ... ;)


W takie dnie jak ten, gdy nic nie muszę, gdy mogę się nie spieszyć, nie patrzeć na zegarek, dowolnie zmieniać plany i oddawać się temu zajęciu, ku któremu akurat mnie pociągnie, gdy za oknem biało - a biel śniegu działa na mnie ożywczo niczym słońce :) - a w domu przytulnie, bezpiecznie i ciepło, czuję się po prostu szczęśliwa!


I wraz z muzyką popłynęła rzeka dobrych wspomnień, tanecznych wspomnień ... Gdy kroczyłam przez pokój krokiem poloneza, przypomniał mi się ten sprzed lat, tańczony do wspaniałej muzyki Ogińskiego - jakie to było przeżycie, pełne stresu i poczucia odpowiedzialności, bo pierwsza para ;), utrwalone na mocno niedoskonałych zdjęciach, a dużo lepiej w pamięci.


I ten zatańczony spontanicznie kilka tygodni temu, niczym w Soplicowie - już tylko ze swobodą i radością :)


Dawno nie wyjmowane albumy poszły w ruch, strona po stronie, kolejne zdjęcia, kolejne roztańczone wspomnienia, aż zastał mnie zmrok ...


Kto lubi tańczyć, ten wie, że to pragnienie ruchu w nim po prostu jest, a gdy zabrzmi muzyka, która dotyka serca, nie można po prostu spokojnie usiedzieć, trzeba iść i tańczyć, pomimo bólu nóg, pomimo tego, że już nóg nie czuć, do świtu, do rana, bez przerwy, dokąd orkiestra chce grać ...
Basiu, Pawle, uśmiecham się do Was wklejając to zdjęcie, Wy wiecie dlaczego ;)


Talent dany, nie szkolony, nie rozwijany, bo to tylko przyjemność, ale wykorzystywany z potrzeby serca przy każdej nadarzającej się okazji. Z upływem lat tych okazji było mniej, a gdy przyszła czterdziestka, gdy patrzyłam z zachwytem, zazdrością i poczuciem straty na pary biorące udział w "Tańcu z gwiazdami", przyszła myśl, że mój czas już minął, że trzeba zapomnieć...

Pan Bóg miał jednak inny plan. Pokazał mi, że On nadal chce patrzeć jak tańczę, jak się tym raduję, że nie jestem na to co od Niego pochodzi za stara, że po to talent, by się nim nadal cieszyć, bym tańczyła teraz dla Niego. Kochany Pan  :)


Kiedy prowadzimy taniec uwielbienia z kolejną grupą, gdy patrzę na roześmiane, szczęśliwe twarze uczestników, mam wrażenie, że Bóg jest wśród nas, uśmiecha się przyjaźnie i mówi: tańcz, nie patrz na to, jak ci wychodzi, przecież Ja doskonale wiem, jakie są twoje umiejętności, Ja sam ci je dałem, angażuj serce, raduj się tą chwilą, Moją obecnością, obecnością innych ludzi, odpocznij przy Mnie ... Z przyjemnością wracam do ulubionego cytatu św.Augustyna "Człowieku ucz się tańczyć, bo jeśli nie, to co z tobą poczną w niebie aniołowie?" Podoba mi się ta perspektywa niebiańskiego pląsania przez wieczność :)
To doświadczenie uczy mnie ufać, że na dobre rzeczy, na spełnienie marzeń nigdy nie jest za późno, że jeżeli pozwolimy Bogu działać, to pomimo naszych błędów, znajdzie sposób, by posłużyć się naszymi talentami dla swoich celów. I kto wie, który z nich wykorzysta po kolejnych urodzinach? ;)

Uwierzycie, że cały ten długaśny wstęp napisał mi się dlatego, że chciałam podzielić się kilkoma myślami po lekturze książki? Tylko nieopatrznie włączyłam Kilara ;) Mam na myśli pozycję autorstwa Stasi Eldredge "Stając się sobą. Odkrywanie Bożych marzeń w twoim sercu".



Upłynęły już lata, odkąd przeczytałam "Urzekającą" tej autorki. Lubię do niej wracać. Do dziś pamiętam swoje zaskoczenie podczas lektury, że wreszcie ktoś mnie rozumie, ktoś nazwał to, co dzieje się w moim wnętrzu! To od tamtej książki właśnie rozpoczęła się moja podróż, lata poszukiwań drogi, celu przeznaczenia, próby poznania siebie, swoich uzdolnień, odpowiedzi na pytania kim jestem i po co jestem. Warsztaty, testy, książki, rozmowy, rekolekcje... Dużo się przez ten czas o sobie dowiedziałam, dużo zrozumiałam, lecz nie mam poczucia, że odkryłam swoją misję, że jestem na właściwym miejscu. Czytając "Stając się sobą" nie odkrywałam dla siebie niczego nowego, myślałam, że ta książka jest dla mnie jak klamra spinająca jakiś etap, porządkująca dotychczasową wiedzę i doświadczenia, i że pora pójść dalej. Którędy?


"Bądź tym, kim Bóg cię stworzył, a podpalisz świat" (św. Katarzyna Sieneńska)


Stasi pisze o tym tak: "By stać się sobą, trzeba się zanurzyć w miłości Boga (...) Tylko życie, które On daje, jest życiem, jakiego pragniemy. O własnych siłach do niego nie dojdziemy (...) A więc na czym polega sekret zdobycia odwagi i stania się kobietą, którą Bóg cię stworzył? Powiem ci. Ta rzecz jest dla ciebie niemożliwa do osiągnięcia - oto cały sekret.  To niemożliwe - dla ciebie. Jednak nie dla Jezusa, Chrystus w tobie może wszystko".
Jak to uzyskać? Odpuścić sobie :) A kolejną wskazówkę przyniósł inny cytat otrzymany dzisiaj: "Medytacja to sposób, który pomoże ci odnaleźć twoje prawdziwe ja. Odpowiedź nosisz w sobie. Trzeba ci udać się w głąb, żeby ją odnaleźć. Jest bardzo blisko". (J.P.Konobrodzki OSB, "Pustynne szlaki. Wyjście w nieznane")
Koniec więc rozglądania się wokoło, pytania innych, pora zejść wgłąb i czekać w ciszy, nasłuchiwać - to kolejny etap mojej podróży.


A czy Ty czujesz się kobietą spełnioną? Kobietą, która z głębi serca wie, że robi to, do czego została stworzona w każdej dziedzinie życia? Czy nadal gonisz, szukasz, rozglądasz się? I czy lubisz tańczyć? :)

Z pozdrowieniami,
Doranma.

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam przeglądać stare zdjęcia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam muzykę filmową Wojciecha Kilara. To był genialny kompozytor. Jego muzyka niejednokrotnie przewyższała jakość filmu. Wokalizę z filmu "Dziewiąte wrota" mogę słuchać na okrągło. Nigdy mi się nie znudzi.
    Dorotko, oglądam Twoje zdjęcia i widzę, że masz poczucie rytmu a w sercu masz zapał do tańca. O Tak!!! Masz talent dany od Boga. Kochasz też muzykę bo ona uspakaja, napawa pozytywną energią.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę posłuchać utworu, o którym piszesz, bo tego akurat nie kojarzę, a Twoja rekomendacja jest dla mnie wiarygodna. Dziękuję za Twoje odwiedziny i pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Muszę posłuchać utworu, o którym piszesz, bo tego akurat nie kojarzę, a Twoja rekomendacja jest dla mnie wiarygodna. Dziękuję za Twoje odwiedziny i pozdrawiam :)

      Usuń