Dobry wieczór, drogie Czytelniczki :) O tylu rzeczach planuję Wam napisać, ale wciąż czasu za mało. Dzisiaj też już późno, a słoiki czekają wyparzone na zapełnienie ich czerwcowymi skarbami z ogrodu, więc nie ma czasu na pisanie. Pozwolę sobie tylko wrzucić trochę migawek z ostatniego, dość deszczowego weekendu - dla przyjemności własnej i mam nadzieję, że także Waszej, skoro tak ciepło przyjęłyście moje ostatnie ogrodowe posty. Zapraszam więc w kolejne Czubajkowe zakątki, które zmieniają się z tygodnia na tydzień :)
Któregoś dnia wracając z pracy miałam przymusową przerwę w podróży - tramwaj popsuł się akurat pod pewnym sklepem, który raczej omijam, by nie było pokus... Ale skoro zostałam wysadzona na trawnik niemal tuż pod jego szyldem, no to cóż było robić, weszłam ;) Po kilkudziesięciu minutach wyszłam z uśmiechem, niosąc pod pachą białe cudeńko. Nie mogłam oprzeć się tej latarence, zwłaszcza, że była przeceniona ;) Długo się nie zastanawiałam, gdzie będzie jej nowe miejsce, praktycznie pasuje wszędzie i cieszy oko.
Lubię biel na tle zieleni, której u mnie coraz więcej, miejscami wydaje się, że jest tylko ona.
W tej gęstwinie dobrze czuję się nie tylko ja i koty, ale i ptaki. Wiosną nie było ich prawie wcale, teraz gdy krzewy okryły się liśćmi, czuję się jak na ptasim koncercie. W budce na domku zamieszkała w tym roku rodzina rudzików, jeśli dobrze rozpoznaję. Pracowite są bardzo! Oboje rodzice znoszą do gniazda "białko" (co widać nawet na poniższym zdjęciu), by zaspokoić apetyty swojego potomstwa. Są przy tym bardzo czujne, ale moją obecność zaakceptowały.
Te ruchliwe ptaszki pozować do zdjęć raczej nie lubią, albo ja mam za słaby refleks ;) Co z tego, że w chwili "pstryknięcia" ptak pięknie siedział na pergoli, skoro na zdjęciu wzbija się już do lotu?
W aronii natomiast zamieszkał słowik (ja się nie znam na ptakach! ale ten śpiew...). Nigdy dotąd nie widziałam go z bliska, teraz mogę się napatrzeć do woli :)
Oprócz ptaków wzrok przyciągają kwiaty. Kolejne odmiany róż rozwijają pierwsze kwiaty.Ascot:
Polska odmiana Chopin, kupiona ze względów patriotycznych, zachwyciła mnie i zaskoczyła swoją urodą - mocny, duży, elegancki kwiat. Poza tym trwały. Inne odmiany po kilku dniach trzeba wyrzucić z wazonu, Chopin i Queen Elizabeth wznoszą z godnością swoje główki do dziś.
Dla stonowania trochę zielono-żółtych kwiatów, które bardzo lubię: hortensja krzewiasta (szaleje w tym roku, mimo że w ubiegłym nie kwitła wcale).
Arcydzięgiel już od dwóch miesięcy zachwyca swoimi potężnymi kwiatostanami. Posadziłam go jako roślinę użytkową, ale tak mnie zachwycił swoim wzrostem i urodą, że postanowiłam go w tym roku nie ruszać, tylko obserwować, jak się będzie zmieniał.
Lilie i liliowce rozpoczęły swój spektakl. Nigdy jeszcze tak nie było, by kwitły razem (a nawet nieco wcześniej) z tawułkami. Skoro tak się pospieszyły, to co będzie kwitło latem? Mam nadzieję, że to nie jest zapowiedź wczesnej jesieni.
Szlachetne odmiany mieszają się z pospolitymi. Może dlatego mój ogródek zyskał miano "wiejskiego"? Mam nadzieję, że z czasem uda mi się go nieco uszlachetnić ;) Bo "wiejski" kojarzy mi się z polskimi, kolorowymi przedogródkami, których nie jestem fanką.
Poniżej jest bardzo pospolicie: obok ostróżki polne dzwonki (cudne! jak one się nazywają?) i centralnie pokrzywa ;)
Ale kawałek dalej spośród bodziszków wyłania się kwiat powojnika Warszawska Nike - miał się piąć po dereniu białym, ale najwidoczniej ma swój własny pomysł na życie.
Ukochane funkie też już w kwiatach.
A gdy podniesiecie wzrok wyżej znad detali, zobaczycie jak bezwstydnie "kradnę" sąsiedzki krajobraz, by optycznie powiększyć moje "królestwo". Lubię taką zieleń po horyzont.
A o owocach będzie następnym razem :)
Zielonych snów życzę i jutro słonecznego dnia!
Doranma
A o jakim sklepie piszesz? No właśnie się zastanawiam nad wcześniejszą jesienią... Chyba, że nam się sezon zacznie od nowa ;)
OdpowiedzUsuńNie chciałam robić reklamy, ale skoro pytasz - chodzi o Jysk. Mam nadzieję, że przyroda wymyśli coś na przedłużenie lata ;)
UsuńLato uchwycone w obiektywie! Pięknie! Niczego nie uszlachetniaj, dobrze jest, jak jest.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękny ogród, wspaniałe kwiaty, fantastyczna prezentacja:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zaglądasz. Pozdrawiam :)
UsuńGram w zielone i mam zielone - chyba aż nad to tego zielonego, ale to chyba lepiej niż spalone słońcem na wiór. Pięknie u Ciebie i kolorowo, u mnie jakby wszystko przystopowało i to pewnie dlatego, że nadal chłodno i deszczowo, ale mam nadzieję, że jak troszkę słońca pokaże się w ogrodzie to i u mnie ruszą hosty i liliowce, może lilie też rozwiną na razie zielone pąki. Porzeczki wyglądają smakowicie, a latarenka to bardzo sympatyczny gadżet w ogrodzie, gdybym tylko ze swoich lampionów nie musiała wylewać tyle wody :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ruszą, ruszą na pewno - wszak to jeszcze nie jest na nie pora w kalendarzu! Hmm, o dodatkowym obowiązku wylewania wody nie pomyślałam, ale myślę, że jestem w stanie go znieść ;)
UsuńDo Twojego może deszczyk nie nakapie bo ma daszek, a moje nie :))
UsuńPięknie, kolorowo i dużo, dużo zielonego. Jakbym mogła nie mieć zielonego. Otwieram okno i urywam listek. Zal mi tylko,że nie możesz sobie codziennie rano z kawka na zieloną trawkę.Niesamowity zakątek stworzyłaś
OdpowiedzUsuńLatarenka jest prześliczna. Doskonale pasuje do tego zielonego buszu... Ja też gam w zielone i mam zielone... U mnie tegoroczny rok jest obfitujący w mrówki, mszyce, turkucie i nornice... To prawdziwa "plaga egipska" Zimno. Dzisiaj tylko 11st.C. W ubiegłym roku o tym czasie co drugi dzień zbierałam wiadro pomidorów. Oczywiście rosły pod folią. A teraz? jedynie pojedyncze sztuki. Dwa dni słonecznej pogody sprawiły, że zrobiłam konfiturę z truskawek i agrestu. Padający deszcz niszczy truskawki. Muszą być zbierane ze względu na szarą pleśń. Uciechę z truskawek mają jedynie bażanty, które są częstymi gośćmi. Przestraszone odlatują z wielkim krzykiem. Twoje róże i liliowce świetnie się prezentują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Nie uszlachetniaj, jest ślicznie. I to i siamto - ja tak bardzo lubię. Dzwonki takie rosną u mnie na łące, może przyniosę do ogrodu, skoro tak ładnie się prezentują. Słowika zazdroszczę, dwa lata temu miałam w ogrodzie, śpiewał do późnych godzin nocnych, ach.. Niestety po roku nie przyleciał znowu. Wspaniałe masz kwiaty w ogrodzie, mogę oglądać takie zdjęcia bez końca:)
OdpowiedzUsuń