Historia kwiatu, któremu chcę poświęcić dzisiejszego posta, sięga bardzo odległej starożytności. Według mitologii greckiej Narcyz - bo o nim będzie - był bardzo przystojnym, wręcz pięknym młodzieńcem, synem boga i nimfy. Rozkochał w sobie inną nimfę o imieniu Echo, lecz nie odwzajemnił jej miłości. Został za to ukarany miłością do własnego odbicia widzianego w tafli wody. Była to więc także miłość bez wzajemności i tak silna, że niezaspokojona tęsknota doprowadziła Narcyza do śmierci. Na jego grobie wyrósł piękny kwiat, który na pamiątkę nazwano jego imieniem.
Tyle mit, ale uroda narcyzów i zdolność do rozkochiwania nas w ich pięknie przetrwała przez tysiące lat. Przyznaję, że ja również uległam ich urokowi, a zwłaszcza w tym roku jestem w nich szczególniej zakochana Dlaczego? No bo jakże by inaczej, skoro pierwsze zdjęcie tych kwiatów rozweselających żółtym kolorem smutny przedwiośniany ogród zrobiłam już w marcu, a ostatnie pąki rozwijają się dopiero teraz. Czyli jeśli posadzimy w ogrodzie różne odmiany, możemy sobie zapewnić ich kwitnienie aż przez dwa miesiące. A jest w czym wybierać - podobno odmian narcyzów jest przeszło 10 tysięcy. Są narcyzy wielkoprzykoronkowe, drobnoprzykoronkowe, pełne, trąbkowe i wiele innych. Wszystkie łączy barwa: od bieli, przez kremowy, morelowy po mocny żółty, ale za to w różnych kombinacjach.
Zawsze je lubiłam, ale kojarzyły mi się z kwiatami bardzo nietrwałymi, stojącymi w wazonie dzień lub dwa. I to jest prawdą, jeśli postawimy je w ciepłym mieszkaniu. Bo narcyzy lubią chłód. Wpadłam w tym roku na pomysł, aby w nocy i na czas nieobecności w domu wystawiać je na balkon - pomogło, udaje mi się dzięki temu utrzymać je nawet do tygodnia. Wczesna i umiarkowanie chłodna wiosna też służy ich trwałości na rabatach, obserwuję, że niektóre kwiaty utrzymują się nawet trzy tygodnie.
Mają jeszcze inne bardzo ważne dla mnie atuty, które zaobserwowałam w swoim ogródku: nie straszna im kwaśna, mokra i ciężka gleba, ani okresowe zalewanie, dają radę wśród chwastów i perzu (można sadzić na trawnikach), wystarczy je wykopywać co 3-4 lata, a ich cebul nie lubią nornice :) A że ja bardzo je lubię, więc zapraszam do obejrzenia zaczątku mojej kolekcji, która - wiem to na pewno - będzie się rozrastała, już ja się o to postaram ;)
Najwcześniej rozkwitają żonkilowe miniaturki. Kupiłam kiedyś zimą ich małą doniczkę w markecie, przesadzone do ogródka w ciągu kilku lat utworzyły pokaźną kępkę, którą widać już z daleka :) Są bezobsługowe, rosną w tym samym miejscu już dość długo.
Tydzień później zaczęły rozwijać się odmiany wielkoprzykoronkowe, które przywodzą mi na myśl spódnice baletnic :)
Wśród nich najpiękniejszą odmianą okazała się Ice King, której cebule otrzymałam jesienią w prezencie od przemiłej Ani, właścicielki cudownego ogrodu (http://www.roslin-menazeria.net). Te kwiaty są jak roślinne kameleony. Początkowo przykoronki mają barwę zdecydowanie żółtą z zielonkawym obrzeżem.
W ciągu 1-2 tygodni rosną, by stać się puchate i niemal białe. Śliczne :)
Od kwietnia rabaty zapełniły się jeszcze innymi odmianami trąbkowymi i pełnymi.
Dla osiągnięcia dobrego efektu warto sadzić je w kępach, np. po dziesięć cebul.
Poniżej narcyz - siłacz. Nazywam go tak, bo rośnie w tym samym miejscu ok. 15 lat. Była tu kiedyś rabata, teraz pozostał głównie perz i korzenie starego żywotnika. I on :) Miejsce dodatkowo niekorzystne, bo położone nisko, więc mokre. A mimo tych trudnych warunków co roku przebija się przez gęstwinę i rozkwita, więc jak go nie kochać? :)
Jesienią w polskich sklepach oferowano dość powszechnie odmianę wielokwiatową (kilka kwiatków na jednym pędzie), intensywnie pachnącą Cheerfulness. Bardzo się ucieszyłam, bo dotychczas przyglądałam się tym kwiatkom tylko na zdjęciach z zagranicznych ogrodów. Zauważyłam, że w angielskich i kanadyjskich wnętrzach często zdobi się nimi mieszkania sadząc w doniczkach. Próbowałam więc i ja tej sztuki, ale bez oczekiwanego efektu - wsadzone w listopadzie do doniczki wypuściły szybko zielone kiełki i w niezmienionym stanie przetrwały na balkonie do wiosny, dopiero kilka dni temu rozkwitły - nie dały się oszukać ;)
Po zestawieniu kilku odmian w wazonie widać, jak bardzo różnią się nie tylko formą, ale i wielkością.
Pomimo całego tego bogactwa w tegorocznym ogrodzie, nadal pierwsze miejsce w moim sercu zajmuje skromny narcyz biały. Narcissus poeticus - prawda, że pięknie się nazywa? Kwiatki ma raczej drobne, subtelne, staromodnie romantyczne i upojnie pachnące - polecam :)
A Wy lubicie narcyzy? Jakie są Waszymi ulubionymi?
Pozdrawiam serdecznie, życząc słonecznej i nieco cieplejszej niedzieli :)
Wszystkie są cudne kwiaty ja uwielbiam narcyze,bzy i konwalie jak na teraźniejszą porę.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, w tym roku zwróciłam większą uwagę na narcyzy i również najbardziej podoba mi się narcyz biały :), kiedyś była bodaj woda kolońska z nim w środku! :)
OdpowiedzUsuńPiękny zaczątek kolekcji. U mnie w tym roku niewiele zakwitło, gdzieś się zapodziały, dlatego chętnie obejrzałam Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
o losie...totalne szaleństwo.
OdpowiedzUsuńSą boskie.
Przyznam , ze nigdy dotąd nie widziałam tak wielu pięknych odmian w jednym miejscu.
Zawsze kojarzyły mi się z ogrodem babci Wiktorii , wydając się takimi pospolitymi .
Ależ mnie zaskoczyłaś i oczarowałaś.
Są przepiękne i godne uwagi.
Już nie tylko pudła z mieczykami , tulipanami będę penetrować , doszkalam się w temacie Pana Narcyza .
Bardzo ciekawa lekcja .Dziękuję.
pozdrawiam Kate.
Lubię tylko te najprostsze białe i pachnące. Żadnych trąbek, falbanek, postrzępień. Psują urodę narcyza.
OdpowiedzUsuńO jejku...Oniemiałam na widok tych cudności.
OdpowiedzUsuńMasz sporą kolekcję.
Ja też miałam. Pamiętasz zimę trzy lata temu? Nie było śniegu a mrozy dochodziły do - 30 st.C. Wtedy zmroziło mi prawie wszystkie cebulkowate.
Już drugi rok kupuję kolejne cebulki ale bardzo ostrożnie. Już nie szaleję...
I co ciekawe. Ostały się te najprostsze, które rosły u Babci w ogródku.
Pozdrawiam serdecznie:)
Piękne :) Nawet nie wiedziałam, że jest ich aż tyle rodzajów. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękna kolekcja narcyzów, kocham je i wiesz do tego roku jakoś nie miałam, w ubiegłym posadziłam i cieszyłam się jak dziecko gdy zakwitły jako pierwsze, teraz wiem, ze posadzę ich znacznie więcej i od dzisiaj będę szukała różnych odmian, dziękuję za cudna inspirację
OdpowiedzUsuńj
No kolekcja narcyzów i żonkili zadziwiająca, teraz te gatunki jakby sie wymieszały i trudno zidentyfikować, który jest który:))
OdpowiedzUsuńPiekne, przesliczne. Kolory i gestosc platkow jest zdumiewajaca!
OdpowiedzUsuńJeśli przyjrzeć się kwiatom z bliska to są naprawdę niezwykłe :)
OdpowiedzUsuńPiękna kolekcja! Na zbliżeniach można podziwiać cały urok narcyzów. Rzeczywiście wyglądają jak spódniczki baletnicy. Mam u siebie kilka odmian ale po Twoim poście chyba rozejrzę się za kolejnymi. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńJakie bogactwo odmian. Bardzo ciekawe w budowie kwiatów i ślicznie się prezentują. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudne, u mnie niestety narcyzy nie kwitną tak pięknie i w żaden sposób nie zimują do następnego roku. Trudno, kupuje je na przedwiośniu do domu, a potem wysadzam do ogrodu i zazwyczaj na tym się kończy. Twoje są piękne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
m.
`*•.¸ (`*•.¸ ¸.•*´) ¸.•*´)
OdpowiedzUsuń`•.¸(*) (*) WITAM UŚMIECHEM:)))
(¸.•*(¸.•*´`*•.¸)*•.¸) ´`•.¸(``•)
Piękny dzionek za oknami,
ja stęskniłam się za Wami.
Kawkę sobie już zrobiłam
i komputer tez włączyłam,
by zobaczyć miłe twarze
wszystkich co sympatią darzę..
¨ ¨ ¨ ¨ ¨(
¨ ¨ ¨ ) ¨ ) ¨ (
¨ ¨ ¨ ) ¨ ( (¨ )
¨ ¨ ¨( ¨ ~.) ) (
¨[==========]
¨ \ °°°°°°°°°°°°°°/_ _
¨ |…¨…¨…¨…¨… |^^\*\
¨ | ¨ KAWA¨..... | …'|*|
¨ |…¨…¨…¨…¨… |… /*/
¨¨\°°°°°°°°°°°°°/ ^^^^
¨¨ \|||||||||||||||/
Miłego DNIA BUZIAKI
Cudowne kwiaty, uwielbiam. U mnie w tym roku kwitły wyjątkowo długo:)
OdpowiedzUsuń