Na początku trochę się pokajam... Rok temu ogłosiłam konkurs jajeczny na najciekawszy, moim zdaniem, przepis wykorzystujący białka z jajek. Nagrodą miał być jakiś "hand made" mojego wykonania. No i jest, ale dopiero teraz... Dziewczyny już pewnie straciły nadzieję, zapomniały :( A prawda jest taka, że to "coś" od razu wzięłam na szydełko, lecz u mnie jest tak, że pomimo ogromnej przyjemności, jaką sprawia mi szydełkowanie, mam na nie czas jedynie... w świąteczne popołudnia. Wniosek z tego taki, że gdyby świąt było więcej, to i własnoręcznych produktów by było więcej, i osób obdarowanych również ;) Wyznaję jednak zasadę, że lepiej późno, niż wcale, więc jutro wyprasowaną serwetkę pakuję do koperty, aby pojechała do cierpliwej Bustani. Mam nadzieję, Kochana, że sprawi Ci troszkę przyjemności :) I że się przyda, bo zastosowań dla tej robótki można znaleźć wiele: tradycyjnie serwetkowo, jako ozdoba klosza lampy, zagłówka fotela, obrazek na ścianę, wyściółka w koszyczku lub... zapchajdziura w szafie ;)
Pozostając w temacie jajecznym, chcę się podzielić dziś innym, ostatnio wypróbowanym i bardzo prostym przepisem z wykorzystaniem białek - na kokosanki. Zaczerpnęłam go z otrzymanej jakiś czas temu książki pani Katarzyny Michalak, "Przepis na szczęście". Sądzę, że jeszcze z kilku prostych przepisów z niej pochodzących skorzystam w przyszłości. Przepis cytuję za autorką:
Bardzo proste kokosanki
Potrzebujemy:
2 szklanek wiórków
1/2 szklanki cukru
2 białek jaj
Ubijamy białka na sztywną pianę (nie zapominając o szczypcie soli), dodajemy stopniowo cukier, ciągle ubijając. Gdy piana z cukrem jest gotowa, dodajemy wiórki, mieszamy stanowczo, acz delikatnie. Układamy na blasze małe, zgrabne kokosanki, wkładamy do nagrzanego do 160 stopni piekarnika, pieczemy 10 - 12 minut na piękny, złoty kolor (ja trzymałam znacznie dłużej, bo jakoś złotego koloru nie mogłam uzyskać i zanadto wysuszyłam, więc czas pieczenia trzeba samodzielnie wyczuć, zależnie od posiadanego piekarnika).
Jutro już półmetek kolejnego tygodnia. Czas pędzi w nieznane jak opętany. Oby przyniósł jak najwięcej dobrych chwil i powodów do radości. Dobranoc :)
Doranma
Pewnie! Co się odwlecze, to nie uciecze.
OdpowiedzUsuń:)
I kolejna dla mnie niespodzianka - w poście napisze dlaczego, a na razie bardzo serdecznie dziękuję, serwetka wygląda rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Przesyłka w drodze :)
UsuńLampa świetnie się prezentuje:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Miło mi, że Tobie też się spodoba :) Uznałam, że jest to na tyle dobry pomysł, że sobie chyba też kiedyś wydziergam szydełkowy abażur. Pozdrawiam :)
UsuńPrezenty są zawsze fajne - jeśli są fajne - więc Bustani się ucieszy, jak mniemam :-).
OdpowiedzUsuńMożesz zdradzić, kto jest autorem wazonu z różami?
Iris, tę osłonkę kupiłam kilka lat temu w Centrum Ogrodniczym w Kołobrzegu. Wyrób nazywa się Rosalia i jest niestety chińszczyzną, która urzekła mnie jednak tak, że postanowiłam przytachać w walizce do domu ;)
UsuńJak widać chińskie też może się podobać :)!
Usuń