Już czerwiec?! Ano tak, kalendarz mówi swoje i nie daje się przekonać, że jeszcze nie pora przewrócić kolejną kartkę... Rekompensatą dla pędzącego bez opamiętania czasu jest to, że czerwiec to kolejny miesiąc bogaty w moje ulubione kwiaty. Dziś więc post bez konkretnej myśli przewodniej - ot, tak by zachować na później otaczające nas obecnie piękno :)
Bratki nadal rozweselają moje poranki zaglądając filuternie przez okna, jakby wołały: dzień dobry! uśmiechnij się! to nic, że słońce dziś nie wstało - my jesteśmy :)
Na działce inna kolorystyka. Nadal dominują moje ulubione odcienie fioletu i niebieskiego. Doczekałam się na pierwsze kwitnienie lilaka Meyera - jest cały obsypany mocno pachnącymi kwiatami, ale tak "rozczochrany" we wszystkie strony, że nie mogłam mu zrobić porządnego zdjęcia ;) Gdy przekwitnie, czeka go strzyżenie, chociaż jeszcze dobrze nie wiem, jak je zrobić. Wiem tylko, że powinno być solidne, inne niż u wczesnych lilaków.
Łubiny rozpoczynają swój festiwal w parze z liliowcami. Dopełnieniem są dla nich funkie mające w tym roku rekordowo duże liście - jestem nimi zachwycona :)
Nadal pysznią się irysy - w warunkach bagiennego ogrodu, to raczej niezwykłe zjawisko.
Inni mieszkańcy prezentują się skromniej, ale to nie znaczy, że są mniej ważni :) Czyż nie piękne są te biało-żółte rumianki?
Wśród orlików przybyło kilka nowych kolorów, których nie pamiętam z poprzednich lat - ciekawe... A ogołocony pień magnolii przyodziewa się na nowo w zieleń, tym razem za sprawą wspinającego się po nim mozolnie bluszczu - lubię taki widok. Czyż nie twierdziłam, że natura potrafi sama zadbać o najlepsze kompozycje?
Szaleją irysy syberyjskie - to ich czas. Szkoda tylko, że tak trudno je rozsadzić. Wykopanie takiej kępy jest ponad moje siły, a przydałaby się kuracja odmładzająca. Przed nimi tawułki szykujące się do kwitnienia - teraz, w fazie pąków mają chyba najciekawszą kolorystykę.
Natomiast w wazonie peonie - najcenniejsze, bo od Mamy. Dobrze jest poczuć się czasami dzieckiem :)
Dom i ogród wypełniają najpiękniejsze w roku zapachy. Któryż to już raz o nich piszę? - dzięki temu zdałam sobie teraz sprawę, jak ważny jest dla mnie zapach :) Ciekawa jestem, czy macie swój numer jeden wśród pachnących roślin?
Wielu chwil niewymuszonej, beztroskiej radości życzę nam wszystkim!
D.
Ależ u Ciebie kolorowo, aż miło popatrzeć, u mnie tylko zieleń, też piękna, ale przez ciągły deszcz i chłód nic nie chce rozkwitnąć. Chciałam dzisiaj posadzić poziomki, ale odchwaszczenie niewielkiego kawałeczka zajęło mi 2 godziny, bo ciągle przerywałam przez padający deszcz - tak nie da się pracować :(((
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Underbara Iris och fint med Hedera på magnoliastammen. Glad sommar! :)
OdpowiedzUsuńAleż ślicznie tu u Ciebie. Z przyjemnością oglądam zdjęcia. Szczególnie spodobała mi się irysowa łączka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pięknie! Ten orlik ma bardzo fajny kolor a bluszcz na magnolii doda na pewno ogrodowi klimatu. U mnie po śliwkach zaczęły piąć się trzmieliny i jestem z tego powodu baaardzo zadowolona - rzeczywiście kompozycje stworzone przez przyrodę często przechodzą nasze wyobrażenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Kasia
Ależ u Ciebie jest cuuuuudnie. Lilak Meyera rozczochrany. To jego urok. Wiem coś o tym. A jego zapach? Czyż nie jest zniewalający?
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie zaczynają górować chwasty. Nie można ich wypielić. Wyrywam inne rośliny. To już wielka przesada. Cztery tygodnie deszczu?
Serdecznie pozdrawiam:)
Bardzo podoba mi się w Twoim ogrodzie. Kępy irysów wyglądają uroczo i niech tak zostaną. Bardzo lubię pnacy się bluszcz po pniu drzewa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo własniew tym roku posadziłam orliki, malutkie. Ciekawa jestem co z nich wyrośnie:):):)
OdpowiedzUsuńDorotko buziaki wilkie ode mnie - a mój ulubiony zapach to różany....nudno:)
beautiful photos! I have many of the same plants in our garden just coming into bloom!
OdpowiedzUsuńcarolyn
Trochę tu spóźniona przybyłam ale wszystko widzę aktualne.Chyba południe trochę spóźnione w stosunku do stolicy.Zapach dla mnie jest ogromnie ważny i nie potrafię określić , który naj.Wczoraj wwąchiwałam się w koniczynę.Pachną też teraz irysy.Bardzo subtelnie i trzeba się nad nimi pochylić ale nie szkodzi. Wiem ,że pachną tylko dla wtajemniczonych.PS sałata musztardowa jest w codziennym spożyciu. Buziaki
OdpowiedzUsuń