Po dwóch miesiącach brodzenia w wodzie po kostki, dziś chodziłam już tylko ... po błocie ;) Wody znacznie ubyło - zaskoczenie tym większe, że cały miniony tydzień był na Mazowszu bardzo deszczowy. Wraz ze słońcem, znikaniem wody i możliwością koszenia, rozbłysła nadzieja :) Wróciła chęć działania, zmieniania, marzenia. Wiele zostało stracone, ale nie wszystko. Tych pierwszych roślin starałam się nie dostrzegać, wokół innych chodziłam z uśmiechem od ucha do ucha, zachwycając się na nowo każdym kwiatkiem i listkiem. Czasami do szczęścia potrzeba tak niewiele. Jeden pogodny dzień spędzony w ukochanym miejscu i życie znów nabiera smaku :)
Klematis i świerk - czyż to nie dobrana para? Cieszę się, bo kwitnie po raz pierwszy, a wiosną wydawało się, że nic z niego nie będzie.
Królowymi czerwca w moim ogrodzie są niewątpliwie tawułki. Kilka ostatnich mokrych sezonów bardzo im sprzyja - rozrosły się tworząc przyciągające wzrok kępy. Staram się więc poszerzyć kolekcję odmian, aby przedłużyć okres ich kwitnienia. Jedyną ich wadą jest to, że dość szybko tracą liście pozostawiając puste miejsce na rabacie.
Ukochane funkie są teraz w szczytowej formie. Rosną w słońcu i w cieniu, nie straszny im nadmiar wody, ale o różnych odmianach może więcej innym razem :)
Dla róż tegoroczne deszcze nie są dobre, ale jakoś wszystkie dzielnie sobie radzą i rozpoczynają kwitnienie.
Kilka roślin zakwitło po raz pierwszy - to zawsze bardzo ekscytujący moment, gdy po posadzeniu i pełnym niepewności okresie oczekiwania - co z tego wyrośnie? - nareszcie jest pierwszy kwiat! Powyżej jarzmianka, o której zupełnie zapomniałam, więc gdy w gęstwinie pojawiły się jej kwiaty, jak gwiazdki, było to bardzo miłą niespodzianką.
Deutzia, czyli żylistek - posadziłam kilka krzewów, niektóre bez nazwy, dwa pierwsze już kwitną i to bardzo obficie. Aż się dziwię, że wcześniej ich nie odkryłam - są śliczne.
O tych oryginalnych fioletowych dzwoneczkach napiszę wkrótce, a klon niestety resztkami sił walczy o przetrwanie. Poniżej starzy znajomi, znoszący trudne warunki mojego ogrodu od wielu lat. Naparstnica i łubin tak powszechne, a jednak zawsze zachwycają mnie swą urodą.
Marzy mi się duża kolekcja liliowców kwitnących przez całe lato. Żeby tylko nie były żółte, ani pomarańczowe ;)
I kolejny powojnik - z daleka niepozorny, z bliska piękny, subtelny.
Wiciokrzew przeszedł tej wiosny kurację odmładzającą polegającą na bardzo silnym przycięciu i widać, że dobrze mu to zrobiło. Ma obecnie więcej kwiatów, niż liści i o dziwo, jakoś mszyce się koło niego nie kręcą? Może dlatego, że każdą napotkaną biedronkę przynoszę do ogrodu ;)
A tu kto? Żeby się o tym przekonać czatowałam w kucki ukryta za kaliną przez wiele, wiele minut. Sikorki bowiem są tak szybkie, że niezwykle trudno jest je sfotografować. I nieufne, łatwo je spłoszyć. A ta miała co robić, bo pisklaki od rana do wieczora drą się: "jeść!", więc uwijała się jak przysłowiowa fryga :)))
Na dzisiejszy błogostan wpływał też smak i zapach owoców prosto z krzaczka - już ostatnie w tym sezonie truskawki i borówki kamczackie.
A Wy jaki miałyście dzień?
Pozdrawiam serdecznie życząc pięknej niedzieli:)
uwielbiam powojniki :) Twoje są piękne
OdpowiedzUsuńdziękuję, też mnie cieszą :)
UsuńDorotko , dobrze ,że się odezwałaś bo już się martwiłam .Pewnie gdybyś dała szerszą perspektywę to można by ujrzeć jakieś straty ale w tych kadrach wszystko wygląda pieknie i dorodnie. Kupiłam wiosną powojnikową Dorotę i pomyślalam o Tobie. Piękna odmiana. Tawułki są super. U mnie jeszcze nie pękły ale lada chwila. Wczoraj trochę podróżowałam i w pewnej chwili ukazał się moim oczom cudny widok. Sliczny mały , drewniany , niebieski domek z białym ganeczkiem i ścieżka do niego całą w kwitnących różowych tawułkach. Wyobrażasz to sobie? Oczywiście cyknęłam zdjęcia ale z samochodu więc nie za dobre. Marzą Ci się liliowce? No piękne są ale faktycznie przeważnie żółte albo pomarańczowe. Ja mam kremowego i różowego .Jak się trochę rozrośnie to chętnie się podzielę.W ogrodzie ostatnio mało pracuję ,bo szykuję się do wyjazdu a poza tym komary nie pozwalają. Tną niemiłosiernie a żadne środki odstraszające nie są skuteczne. serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńKochana, bo ja jestem między jednym urlopem a drugim z chorobą po środku ;) Jutro raniutko wyjeżdżam znów :) Dlatego o jesiennej Toskanii z Tobą mogę tylko pomarzyć... ech! No właśnie nie chciałam tej szerszej perspektywy, skupiłam się na małym i pięknym, żeby radość była niezmącona. Nawet nie wiesz, jak mi miło, że kupiłaś Dorotkę :))) Mam nadzieję, że będzie Cię cieszyła tak, jak mnie. Oj, to musiał być widok, wyobrażam sobie! Tym bardziej, że jestem na etapie marzeń o małym drewnianym... takim... wiesz :) Komary są w tym roku niesamowite, wygłodniałe! ale trudno, że potem przez cały tydzień chodzę i się drapię - czas w ogrodzie wart jest tego poświęcenia, tylko posiedzieć się nie daje ;) No to czekam, aż się te Twoje liliowce rozrosną, a póki co wyglądam kwiatków na Twojej kocimiętce. Udanej podróży :)
UsuńCzy borówka kamczacka mają duże owoce? Moje jakieś takie drobne, delikatne...może źle się obchodzę z tym krzaczkiem....?
OdpowiedzUsuńMoje krzaczki, to takie odmiany sprzed 20 lat, więc owoce są nieduże, ok. 1 cm i też mało im dogadzam, bo jakoś radzą sobie same ;) W ostatnim odcinku "Roku w ogrodzie" była mowa o polskich odmianach Wojtek i Jola - smaczniejszych i z dużymi owocami. Jeżeli możesz, to obejrzyj ten odcinek w internecie. Ja już sobie wykombinowałam miejsce na dosadzenie takiego krzaczka Wojtkowego. Pozdrawiam :)
UsuńKażdy dzień spędzony w ogródku, gdy nie pada, to radość. Nie nadążamy w tym roku nacieszyć się kwiatami, bo pogoda na to nie pozwala. Ślicznie i kolorowo masz w ogrodzie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo masz rację, bez dwóch zdań :) Mam nadzieję, że latem pogoda się ustatkuje i nie będziemy wpadać do ogrodu jak po ogień między jednym deszczem a drugim - wówczas będzie też więcej czasu na rozkoszowanie się kwiatowymi obrazami w naturze. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńAz trudno uwierzyć, że u Ciebie padało przez dwa miesiące.
OdpowiedzUsuńKwiaty są piękne, dorodne...Twój ogród zachwyca...Masz owoce truskawek, jagody kamczackiej.
U mnie też w ciągu tych dwóch miesięcy 10 dni było upalnych...
Jeden jedyny raz zerwałam kobiałkę truskawek. Pozostałe gniją...
Też mam zamiar kupić jagodę kamczacką "Wojtek". Moje podczas deszczu opadają.
Pełno ich pod krzakami. Ślimaki je uwielbiają.
Serdecznie pozdrawiam:)
naparstnice i łubiny bardzo lubię ale u mnie niestety ich nie ma, jakoś nie lubią mojej ziemi, u ciebie pięknie, powojniki i tawuły, Anglicy bardzo lubią tawuły ale one u mnie nie rosną też, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńj
Cudowne kwiaty, wspaniałe kolory, takie miejsca zachwycają:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń