Przez lata nie doceniałam tego zioła. Kiedyś dostałam sadzonkę, która rozrosła się w zastraszającym tempie, zagłuszając inne rośliny - to mnie zraziło do jej uprawy. Kilka lat temu "przeprosiłam się z nią", gdy przeczytałam gdzieś, że zapachu miętowego nie lubią myszy, a ja bardzo nie lubię mysz. Kupiłam więc czym prędzej sadzonkę i tym razem czekałam z niecierpliwością, by się rozrosła - wypadły akurat lata mokre i chociaż mięta lubi wilgoć, to widocznie nie aż tak bardzo, ale przetrwała. W tym roku natomiast ruszyła "z kopyta". Może dlatego, że jesienią dosadziłam jej dwie towarzyszki i teraz rywalizują ze sobą, która więcej miejsca zajmie?
Kupując miałam wątpliwości, czy rzeczywiście ten zapach posiadają. Jednak teraz bardzo się cieszę z tego zakupu. Zwłaszcza czekoladowa jest moją ulubienicą - przywodzi mi na myśl pastylki miętowe w czekoladzie, które bardzo lubię :) Lubię też kawę czekoladowo-miętową, której od dłuższego czasu nie mogę dostać w pewnym sklepie z kawami. Wpadłam więc dzisiaj na pomysł, żeby zaparzyć kawę z dodatkiem właśnie listów mięty czekoladowej i wiecie co, wyszedł bardzo fajny napój :) Będę sobie tak dogadzać częściej :)
W "Wielkiej księdze ziół" przeczytałam: "Hades zmienił ukochaną nimfę w miętę, aby uratować ją przed zemstą swojej zazdrosnej żony. Biblijni faryzeusze uważali miętę, koper i kminek za rośliny tak cenne, że pobierali od ich zbiorów dziesięcinę. Żydzi posypywali miętą podłogę w synagogach. Kilka wieków później Włosi to samo robili w kościołach, nazywając ją zielem św. Marii. Miętę jako symbol gościnności przedstawia Owidiusz, pisząc o parze wieśniaków Baucis i Filemonie, którzy czyścili nią naczynia przed podaniem gościom. (...) Rzymianie przyprawiali miętą wina i sosy."
Miętę suszę po trochu już od czerwca, każdą osobno. Mięta pieprzowa będzie dla zdrowotności, na niestrawność, dlatego dwie pozostałe dla urozmaicenia smaku i zapachu potraw. Może macie jakieś swoje ulubione przepisy z wykorzystaniem tego ziółka?
Zrobiłam dzisiaj sałatkę z melonem, pomidorami, ogórkami, miętą i jogurtem kozim. Dla delikatnego zapachu można jej gałązkę dodać gotując bób lub fasolkę szparagową.
Jednym zapach miętowy się podoba, innym nie. Nie lubią jej podobno mszyce, więc warto ją sadzić wśród róż. A jeżeli chodzi o myszy, to w tym roku trafił mi się chyba jakiś egzemplarz bez powonienia, bo rozgościła się w domku na działce, pozostawiając ślad swojej bytności w postaci nadgryzionego mydła... Ciekawe co w tym tygodniu wymyśli?
Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najdłużej tak słonecznej pogody, jak dzisiaj :)
Piękny miętochwalczy pościk. Mnie tam specjalnie zachęcać nie trzeba bo jestem mocno zamiętowiona.Myślałam nawet ,żeby już dać w tym roku sobie spokój i więcej jej nie suszyć ale dziś rzuciło mi się w oczy ,że pieknie znowu odrosła po ostatnim cięciu. No i na dodatek ten post. Zaraz mnie tu nie ma. Uwielbiam tę chmurkę aromatu jaka się roztacza wokół podczas cięcia a potem jak już wisi w snopkach i później , gdy przekładam do woreczków i w końcu w mieszance ziołowej oraz w herbatce. Mięta z kawą ? Czemu nie. Od razu mi się spodobało . Ze też wcześniej nie wpadłam.Widzę , że książka służy należycie. Fajne są te wszystkie ciekawostki.Myszka to prawie jak Maszka. Chyba jednak lubi miętę albo prawie lubi:-)
OdpowiedzUsuńMaszki lubię, myszek nie! i nikt mnie do nich nie przekona :( Wiem, o czym piszesz, chyba obie jesteśmy nieco pazerne, bo mi też już tej suszonej zieleniny więcej nie potrzeba, ale skoro tak ładnie z krzaczka spogląda... ;) A jaką mieszankę z miętą robisz? Słówko "miętochwalczy" muszę wpisać do słownika, bo bardzo mi się podoba :)
UsuńPrzepisu konkretnego nie mam . Po prostu mieszam różne zioła i dodaję trochę mięty. Gdy się ją potem rozciera to och ..... ten aromat
UsuńNo właśnie, to jest najważniejsze, żeby nie kruszyć ich od razu, tylko dopiero przed użyciem rozetrzeć w palcach, wówczas uwalnia się cały zapach przechowany w suchych listkach :) Z tego powodu też uwielbiam moment dodawania oregano do potrawy, stoję nad garnkiem, sypię ziółka i wdycham, wdycham :) Dotychczas mięty nie mieszałam z niczym, ale skorzystam z Twojej podpowiedzi i coś tam wymyślę, np. z melisą i nagietkiem :)
UsuńDoranma, u mnie też mięta się tak rozrosła, że już nie wiem co z nią robić, rozdaję wkoło bo innego wyjścia nie ma.
OdpowiedzUsuńKawy z miętą jeszcze nie próbowałam za to parzę ją tradycyjnie w dużym dzbanie z cytryną i miodem.
Zaintrygowałaś mnie tą sałatką, kopiuję przepis bo jestem pewna że jest świetna!
pozdrowienia ślę i też jestem ciekawa co ta Twoja mysz znów wymyśli!
Prawdę mówiąc, to dużo bardziej smakuje mi sałatka z melona i rukoli, na którą przepis podawałam tutaj: http://podniebemszerokim.blogspot.com/2012/07/lato-w-kuchni.html.Jednak tę też warto wypróbować, dodając miętę z umiarem, bo same listki są gorzkawe - smak, kwestią gustu :)
UsuńCo do myszy, to najbardziej bym się ucieszyła, gdyby zmieniła lokal...
Również uwielbiam walory mięty tej świeżej jak i tej suszonej. Kiedyś gdzieś słyszałam, że najwięcej walorów tych smakowych, leczniczych i zapachowych, które chcemy zachować susząc mięte jest jej zerwanie i suszenie przez miesiąc MAJ, i tylko wtedy zrywam ją i suszę, ostatnio zaś zaczęłam również mrozić młode listki, które odrosły po zerwanych w maju. Co za smak a zapach roznosi się po całym mieszkanku :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPewnie są różne szkoły, jak w wielu dziedzinach ;) ja czytałam, że najcenniejsza jest tuż przed kwitnieniem, ale specjalnie się tego nie trzymam, bo bardziej zależy mi na jej aromacie. Najważniejsze, że jest i cieszy :) Nie da się jej porównać z taką kupioną w saszetkach
UsuńMięta jest fantastyczna, zachęcam wszystkich do picia miętowej herbaty. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAczkolwiek nie wszystkim służy, bo zwiększa wydzielanie soku żołądkowego. Pozdrawiam i ja :)
UsuńMiałam takie same doświadczenia z miętą i też się na nią obraziłam na dłuższy czas, ale w tym roku dostałam kłącze od koleżanki z pracy i od sąsiadki, może tylko będę uważać, żeby zanadto się nie rozgościła. Świetnie, że napisałaś o tych zapachowych, bo widziałam je w necie i zastanawiałam, czy to nie jakiś chwyt reklamowy, a tak to może i ja się skuszę:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie mam doświadczenia w pakowaniu roślin, ale jeśli będziesz chciała, to w październiku mogę zrobić sadzonki i Ci je jakoś wysłać, daj znać :)
UsuńJeżeli możesz to będę bardzo wdzięczna:)
UsuńPozdrawiam
Właśnie popijam herbatkę z mięty czekoladowej i czytam Twój post :) Dwie miłe przyjemności. Pozdrawiam Magda
OdpowiedzUsuńNo proszę, czyli nie jestem taka oryginalna ;)
UsuńMięta, jest fantastycznym dodatkiem do napojów. Dodane plastry cytryny, pomarańczy i mięty, tworzą cudowny, pachnący napój.
OdpowiedzUsuńTeż mam kilka odmian mięty. A nalewka? czyż nie jest przepyszna?
Zaciekawiła mnie kawa z listkami mięty.
Jutro zrobię. Napiszę Ci jak mi smakowało?
Pozdrawiam
Nie piłam miętowej nalewki. W ubiegłym roku usiłowałam zrobić z mięty i melisy, ale zamiast zielona, zrobiła się brązowa, co mnie zniechęciło i gdzieś ją wcisnęłam w kąt, nawet nie wiem gdzie. A jak Ty robisz? I koniecznie daj znać, czy Ci smakuje miętowa kawa :)
UsuńRównież przeprosiłam się z miętą pieprzową, ale mojej nie pozwalam się swobodnie rozrastać.
OdpowiedzUsuńPosadziłam ją w nieużywanym kręgu studni... tam ma sporo miejsca, ale wiem że nie "pójdzie" tam, gdzie jej nie chcę :)
Lubię ją pić, ale świeżą... nie suszę.
Miałaś rację, nie można jej zostawiać samopas, jak i wielu innych ziół, bo są ekspansywne. W tym roku przymierzałam się do zrobienia specjalnego zielnika z wkopanym ogranicznikiem, bo miejsce w warzywniku jest stanowczo za małe, ale chyba już nie zdążę zrealizować tego planu przed zimą. Świeża jest najlepsza, jednak zimą dobra i suszona :)
UsuńMoja mięta w tym roku też się nieżle rozrosła, ale nie wiem jaka to odmiana:(
OdpowiedzUsuńMoże jutro Panią Miętę sfotografuję, a Ty zerkniesz fachowym okiem i ją zidentyfikujesz:)
Jest dużo potraw z dodatkiem mięty np w kuchni tureckiej, ale ja w zasadzie za dużo nie uzywałam jej. Raz, czy dwa, a najczęściej do mochito:)))
Kochana, rozbawiłaś mnie tym fachowym okiem :) Nie uważam się za miętoznawcę :) Jednak sfotografuj koniecznie, może znajdzie się ktoś kto posiada taką samą odmianę i nam podpowie? A odmian jest podobno około 600... Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńJa również uwielbiam miętę , a pastylki miętowe bym jadła non-stop tylko za droga :( hehehe może to i dobrze !!! Ja całe lato spijam miętową herbatkę z synkiem na ciepło ( najlepiej gasi pragnienie w upały !!!) albo robię lemoniadę wiadomo podstawa cytrynka woda zwykła lub gazowana no i dużo mięttyyyyy ;) Do tego dodać można też jakoś syrop :D Poza tym ja zamiast
OdpowiedzUsuńsuszyć miętę mrożę i też jest super na deser zawsze można skruszyć !!!
lub dodać do czego się chce np drinka :D
I przyznam się o tylu odmianam nie słyszałam a o czekoladowej to wcale
pewnie zapiszę na listę zakupów na następny sezon !!!
Gorąco pozDrawiaM kochana ;*
Tak, takie napoje z miętą i melisą też robię przez całe lato. Poza tym jestem wielbicielką lodów miętowych z kawałkami czekolady... Nie mrożę mięty tylko z powodu braku miejsca, ale może kiedyś. Mam jej teraz tak dużo, że chyba nadal będę szukała nowych przepisów z jej wykorzystaniem - podzielę się, jak coś znajdę :)
UsuńZachęciłaś mnie swoim postem do pomiętoszenia mięty ;) Gdyby nie godzina i kiepska pogoda to wypełzłabym do ogródka pozrywać co nieco swojej mięty i zaparzyć tą kawkę a la Doranma ;)A może kakałko z listkami mięty...rozmarzyłam się, chyba jednak skocze na dwór ;) A mydło było miętowe? ;)
OdpowiedzUsuńKawka a la Doranma? - podoba mi się :) Daj znać, czy Ci smakowała :) Twój pomysł z miętowym kakao wypróbuję jutro na śniadanie. Mydło niestety nie było miętowe, ale żeby się do niego dostać, musiała łobuzica zupełnie zlekceważyć wielki bukiet mięty leżący przy drzwiach, albo wlazła jakąś inną dziurą :(
UsuńPiłam kawkę. Pyszna! Naprawdę będę sobie taką robiła :) Mniam! A co do myszy, to mam czasem wrażenie, że pojęły sztuczki Copperfielda i umieją przenikać przez ściany ;)
UsuńOgromnie się cieszę, że mój pomysł przypadł Ci do gustu, ale frajda :)) Jutro jadę sprawdzić, co mysz zdziałała podczas mojej nieobecności, fuj :(
UsuńKawa z miętą ! No patrz, człowiek całe życie się uczy :-) Muszę spróbować.
OdpowiedzUsuńA w kwestii materiału obiciowego to odwiedź najbliższy sklep z materiałami takowymi. Mają całą gamę wzorników, aż trudno się zdecydować. Takie połyskliwe w beżowe pasy też mają.
Pozdrawiam serdecznie
I dlatego życie jest takie wspaniałe, pełne niespodzianek :)
UsuńDoranmo! wstawiłam fotki mojej mięty, jeżeli znajdziesz chwilkę, to zerknij na to moje zioło :))
OdpowiedzUsuńPrzeceniłaś mnie, moja droga :(
UsuńDorka, a gdzie Ty tę miete kupiłaś, czekoladową i cytrynową taka piekna ci wyrosła ja mam ale jakaś taka niewyględna, pozdrawiam daj namiar
OdpowiedzUsuńj
Jadziu, pod Halą Mirowską stoi taki młody pan z różnymi ziółkami, to od niego, w tym roku też ma :)
OdpowiedzUsuńMiete zakupiłam, już posadzona, cytrynowa i pieprzowa, i jeszcze lubczyk niech rosną, dziekuję za przypomnienie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jadwiga