czwartek, 20 lipca 2017

Motyla rapsodia

Środa. Taki dzień, który zwykle spędzam za firmowym biurkiem. Jednak nie wczoraj. Po załatwieniu porannych obowiązków, dla których wzięłam dzień wolny, już w południe siedziałam za kółkiem i przemierzałam warszawskie ulice w kierunku na wschód, ku mojej bajce :)
Po przekroczeniu furtki otoczył mnie trzepot skrzydeł, bezszelestny, ale tak intensywny i bogaty mnogością ruchów i kierunków lotu, że miałam wrażenie uczestniczenia w swoistym koncercie ;) Koncercie granym przez naturę niezależnie od tego, czy ktoś podziwia, czy nie. Na szczęście mogłam wczoraj być jego częścią.






Zdjęcia tego nie oddają, bo refleks i sprzęt za słaby, ale czułam się jak w motylarni, z tą różnicą, że "moje" motyle są wolne, mają do dyspozycji nieograniczoną przestrzeń, więc nie starają się zaprzyjaźnić z człowiekiem, rzadko usiądą na ręce czy głowie, w przeciwieństwie do tych uwięzionych w budynku wystawowym. No i nie ma wśród nich egzotycznych przybyszów, lecz swojskie rusałki, ogończyki (chyba), bielinki. Myślę, że rozpoznałam cztery gatunki, ale nie sfotografowałam wszystkich, które mnie otaczały.


W ruch poszedł atlas motyli, dzięki temu wiem, że powyższy okaz to przestrojnik trawnik. Co ciekawe, przeczytałam, że "przez nasilone rozrzucanie obornika, gatunek zaczyna wycofywać się z terenów uprawnych".


Rusałki zajęte jedzeniem rzadko rozkładają skrzydełka.




Powyżej prawdopodobnie strzępotek ruczajnik, ale nie jestem pewna, bo nie widać dokładnie całego rysunku skrzydeł.


A tego jegomościa nie zidentyfikowałam jeszcze, bo nie udało mi się zrobić mu ostrego zdjęcia :(
Pozostawianie w kątach ogrodu pokrzyw i sadzenie roślin atrakcyjnych dla motyli, przynosi efekty - z roku na rok jest ich chyba więcej. Jak widać na zdjęciach, te najbardziej ulubione w tej chwili kwiaty, to jeżówki i liatra, a także rudbekie. Zdziwiło mnie, że floksami, których mam najwięcej, zupełnie się nie interesują. W przyszłym sezonie musi więc koniecznie przybyć na rabatach jeżówek :)


Czasami bzyczki też wchodziły w kadr :)


 I nie-bzyczki ;)




 Przy okazji widać po liściach , jakie zniszczenia czynią ślimaki ... Lepiej więc na do widzenia popatrzeć na kwiaty :)


 
Eden Rose po przeprowadzce pod ganek polubiła swoją nową miejscówkę i zaczyna obdarzać pięknem swoich porcelanowych kwiatów - przypomina mi Paryż, gdzie widziałam olbrzymie jej krzewy całe obsypane kwiatami. W naszym klimacie takiego widoku się raczej nie doczekam, ale i te pojedyncze główki cieszą swoim urokiem.



 Pozdrawiam i życzę ciekawego, letniego poznawania przyrody!
Doranma



5 komentarzy:

  1. Pięknie ujęcia :-) również życzę udanego buszowanka na lonie natury:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ilosci trzepoczących istot niesamowita! U mnie zaczeły latac bielinki. Mam nadzieje, ze jarmuz przezyje.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne :) U mnie motyle na razie opanowały razem z trzmielami lawendę. Ale jeszcze chwila rozkwitnie budleja i będą miały raj :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na motyle z aparatem najlepiej zaczaić się w strategicznym miejscu (czyli koło kwiatów), siedzieć i czekać. One nawet bardziej niż ruchu boją się kroków, zwłaszcza jak siedzą na roślinach. Gratuluję tylu małych gości, widać, że ogród żyje:)

    OdpowiedzUsuń