wtorek, 12 listopada 2013

Mam i ja, czyli o ciasteczkomanii :)

W piątek wieczorem wyjęłam ze skrzynki awizo - ucieszyłam się, bo wiedziałam, jaka przesyłka na mnie czeka, ale i zmartwiłam - było już zbyt późno, by ją odebrać. Przez cztery kolejne dni moja cierpliwość była wystawiona na próbę, aż w końcu dziś wpadłam tuż przed 20-tą na pocztę, by odebrać paczuszkę, a w niej...


Tak, tak! To książka Madzi z Zapachu wspomnień - kobieco zapakowana, z dedykacją, wypełniona klimatycznymi zdjęciami i rodzinnymi przepisami na ciasteczka, które obudziły we mnie łakomczucha :) Są też instrukcje, jak wykonać różne świąteczne dekoracje. Książka piękna, a przyjemność z jej czytania i oglądania potęguje fakt, że jest autorstwa blogerki, której posty z przyjemnością czytam od trzech lat, zachwycam się artykułami w pismach wnętrzarskich poświęconymi jej domowi - czytając, wzruszałam się historią budowy domu i podziwiałam klimat wnętrz.


Po pierwszych pobieżnych oględzinach książki, rozpoczęłam kolejne, ale już powolne oglądanie, zwracając uwagę na szczegóły ujęte obiektywem, jak chociażby foremka na powyższym zdjęciu, służąca do dekorowania ciasteczek kręconych przez maszynkę do mięsa. Za sprawą tego zdjęcia wróciły do mnie zapachy i wspomnienia z dzieciństwa, gdy razem z Mamą robiłyśmy właśnie takie ciasteczka ze skwarkami. Jak ja dawno ich nie jadłam! Cieszę się, Madziu, że przypomniałaś mi o nich - na pewno je zrobię dla siebie i dla Mamy :)
A poniżej inny kuchenny detal, który przykuł moją uwagę - wałek do ciasta - zupełnie inny, niż ten, który znam i używam, bo bez bocznych uchwytów :)


Madziu, ślicznie Ci dziękuję! Widzę, że włożyłaś serce w tę pracę, z każdej strony bije domowe ciepło - Twoja książeczka na pewno będzie mi odtąd towarzyszyła w przedświątecznych przygotowaniach. Ale nie tylko, gdyż pieczenie inspirowane Twoimi recepturami (zmiany będą konieczne ze względu na dietę) rozpocznę niezwłocznie. I coś czuję, że "na pierwszy ogień" pójdą orzechowe ślimaczki - wyglądają niezwykle apetycznie :)


A do podziękowań dołączam bukiecik - to ostatnie w tym roku kwiatki z mojego ogródka. Zwyczajne, pospolite rudbekie, ale fakt, iż były zrywane niemal w połowie listopada czyni je dla mnie niezwykłymi - takie ogrodowe pożegnanie i obietnica wiosny :)


Jeszcze słów kilka o zamieszczonej w tytule ciasteczkomanii - mojej osobistej ;) Wyznać muszę szczerze, że chociaż od dziecka lubiłam jeść i piec (tak, w tej właśnie kolejności ;)) ciasteczka, to dopiero niezliczone, smakowite przepisy zamieszczane na różnych blogach, zainspirowały mnie i zmobilizowały do tego by piec je częściej. Nie powstrzymuje mnie nawet konieczna dieta - przekonałam się, że każdy niemal przepis da się zmodyfikować: mąkę pszenną zastąpić kukurydzianą, owsianą itd, jajka kurze - przepiórczymi, cukier - miodem i innymi "słodzidłami", ser krowi - kozim, mleko - napojem owsianym, czy migdałowym. I odbywa się to bez straty dla smaku, a z pożytkiem (lub mniejszą stratą ;)) dla zdrowia. Zgadza się, że wycinanie i pieczenie ciasteczek jest dość czasochłonne, ale z drugiej strony relaksujące. Nic nie zastąpi zapachu, który roznosi się wówczas po mieszkaniu, wprawiając w dobry nastrój. Widok puszki czy talerza wypełnionego własnoręcznie przygotowanymi drobnymi słodkościami przynosi nie tylko obietnicę przyjemności dla podniebienia, ale i satysfakcję, zwłaszcza, gdy można tymi słodkościami z kimś się podzielić i zobaczyć uśmiech na twarzy tej osoby. A wspólnie spędzany czas i rozmowy prowadzone w babskim gronie przy corocznym pieczeniu i dekorowaniu świątecznych pierniczków? - bezcenne :) Tak więc zapewniam wszystkich, że ciasteczkomania należy do bardzo przyjemnych manii i gorąco Was do niej zachęcam. A że nie jestem osamotniona w takim spojrzeniu na sprawę, świadczy i książka Madzi, i to, że jej egzemplarze rozchodzą się jak ciepłe... ciasteczka ;)

Dobrej nocy, kochani i słodkich snów :)

5 komentarzy:

  1. Doranmaa, cudowna jesteś, DZIĘKUJĘ!!! Dobrze, że mam takie blogowe koleżanki koło siebie:)
    Udanych wypieków!
    uściski,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie zastąpi przyjemności, którą mi sprawiłaś - dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Wspaniały prezent sobie sprawiłaś, a przypomnienie dzięki niemu smaków dzieciństwa bezcenne. Skoro to książka jednej z blogowych koleżanek, to chętnie też po nią sięgnę. Dzięki, że o niej napisałaś :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak, udało się zamówić? Cieszę się, że Cię zachęciłam, mam nadzieję, że jej lektura też sprawi Ci przyjemność. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Prawie świtecznie u Ciebie. I książka i słodkie wypieki...
    Odnośnie Twego pytania o grujecznika: Cięcie znosi dobrze. Może być nawet wykorzystywany na żywopłoty. Będę go delikatnie poskramiać. W górę może rosnąć; będę kontrolować boki.

    OdpowiedzUsuń