czwartek, 7 lutego 2013

To były piękne dni...

Niespodziewanie dla siebie samej byłam dziś na recitalu Haliny Kunickiej. Pamiętacie? Ja się na tych i starszych piosenkach wychowywałam, zanim nie podrosłam i nie zaczęłam wybierać tego, czego słuchali też moi rówieśnicy. Melodie słuchane w dzieciństwie zapadły mi głęboko w duszę. Tak lubię do nich wracać. Dziś na nowo odkrywałam, że to nie tylko wspaniałe aranżacje, ale i często bardzo mądre teksty,  gra słów, w których można się zasłuchać. A treść? - najczęściej ponadczasowa, zawsze aktualna :)
Jak to się dzieje, że już po kilku minutach słuchania dobrej muzyki, zwłaszcza na żywo, zmienia się nastrój, bledną smutki, a ich miejsce wypełnia nadzieja, radość życia? Kojące melodie sprawiają, że świat, ludzie wokoło i my sami wydajemy się lepsi. Czary, prawda? :) Oczywiście żartuję, wiem, że da się to wytłumaczyć wydzielaniem tego i owego, procesami w mózgu itp., ale i tak zachwyca mnie fakt, jak cudownie jesteśmy stworzeni. Kilka taktów, które nas zachwycają, poruszają jakieś wewnętrzne struny i w efekcie darmowa poprawa nastroju - korzystajmy z tego tak często, jak tylko się da, bo... dlaczego by nie? Chcesz posłuchać - kliknij:


A Wy, moje drogie Podczytywaczki, siostry Blogerki, czy też lubicie wracać do piosenek sprzed lat? Macie swoich ulubionych wykonawców, melodie? Wolicie coś, przy czym można beztrosko poskakać, czy raczej takty "do pokołysania", pozwalające przemienić się w wyobraźni na chwilę w eteryczną królewnę? Na mnie działają tak Straussowskie walce :)


Dzisiejszego wieczora otaczam się ulubionymi dźwiękami, przystawiam nos do szyby, by popatrzeć na bajkową scenerię znowu otuloną w śnieżną biel. Uciekam. Uciekam od smutku, który wypełnił mnie. Tak mi smutno, Boże, gdy drwią z Ciebie, a ja nie potrafię stanąć w Twojej obronie. Tańczę w objęciach tego smutku: raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy... Ciało się rozluźnia, a Ty przytulasz mnie, wybaczasz, kochasz, rozumiesz, chociaż... też jesteś smutny. Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy ... myśli pogodnieją, pojawia się uśmiech przez łzy i ... leciutko na palcach: raz, dwa,trzy, raz, dwa, trzy...



6 komentarzy:

  1. Kto we łzach sieje, żąć będzie w radości :)
    Ty się Dorotko nie smuć, bo Twój Bóg jest Bogiem potężnym i prawdziwym :)I do tego wiernym :)
    A o Hannie Kunickiej, to rzeczywiście prawie bym zapomniała, gdyby nie fakt, że ma znanego już syna i synową ;-)Ja bardzo korzystam z domowych koncertów moich córek. Uwielbiam jak coś ćwiczą, wszyscy domownicy pośpiewują lub wygwizdują sobie później te melodie ;)
    Dobrej nocy! :) Szczęśliwego wysiewu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, słuchanie muzyki, a zwłaszcza na żywo, to "odlot" w inny świat, piękniejszy. Lubiłam też słuchać H. Kunickiej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno oglądałam wspaniały wywiad z H. Kunicką w TV. Co za język, kultura, uśmiech, radość życia!
    Dawno temu byłam na koncercie Ewy Demarczyk i pewnie był to jeden z Jej ostatnich koncertów. Wrażenie, którego nie da się zapomnieć. Tak jak koncertu Edyty Gepert, o której nie wiedziałam, że śpiewa również piosenki prawie komediowe i ma taki talent aktorski.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło posłuchać Pani Kunickiej. Kilka dni temu czytałam, że wraca na scenę.
    Nie smuć się. Bóg wie, że jesteś z NIM...A szydercy? to mali ludzie.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam starsze piosenki sprzed lat kiedy dorastałam i wodziłam za chłopakami oczami a teraz tak miło powspominać
    j

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogą się śmiać...szydzić...kwestionować jego istnienie,
    ale to nie zmienia faktu, że ON jest i działa...
    To tak jak z siłą grawitacji...można się z nią nie zgadzać...
    nie wierzyć...kwestionować jej istnienie....
    ale i tak działa...;)
    Pozdrawiam...mam nadzieję, że smutek już obrócony w radość....
    Buziaki...
    P.S. Piękne zdjęcia zimowe...

    OdpowiedzUsuń