piątek, 8 czerwca 2012

1 : 1

I już po meczu :) Ale ja nie o meczu chciałam, tylko o tym co wokoło meczu - tak dwa słowa. Po pierwsze bardzo mi się podobała jazda po opustoszałych ulicach Warszawy tuż przed meczem i zakupy w markecie, w którym oprócz mnie było tylko kilka pań... Słowo daję, więcej obsługi, niż klient-ek. Mogłabym tak zawsze :) Po drugie, mimo, że do dzisiaj dość obojętna na przygotowania do Euro, bardziej patrząca na cienie tych przygotowań, to dzisiaj przyznaję, że nastrój mi się udzielił. Bo jakoś tak wzrusza mnie widok biało-czerwonej wyzierającej z każdego okna, balkonu, powiewającej na samochodach itd. Owszem, szkoda, że nie z okazji świąt narodowych, lecz święta sportowego, ale może dzięki temu wydarzeniu troszkę się w nas patriotyzm (nie nacjonalizm) obudzi, odrodzi? Wzruszyła mnie ta jedność, to wspólne przeżywanie w domach, pubach, na ulicach. Myślę, że dzisiejsze świętowanie było dobrym świętowaniem. A że wynik meczu trochę rozczarował... Nie traćmy nadziei, póki piłka w grze :)

I delektujmy się wiosną, która, choć kapryśna, to wciąż trwa :) Poniżej przedstawiam niektórych lokatorów mojego (?) ogródkowego gospodarstwa.






Pozdrawiam serdecznie :)

4 komentarze:

  1. A ja się poryczałam przy hymnie. Tak już mam . Szkoda faktycznie ,że tylu flag nie ma w nasze narodowe święta. A wynik nie był zły. Gdybyśmy wygrali , świat mówiłby ,że to przez sędziego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się atmosfera w strefie kibica oraz na Stadionach a ilość osób wbarwach biało czerwonych ściskała mi gardło byłam z nas dumna
    j

    OdpowiedzUsuń
  3. I mnie ujął nastrój kibicowania i dumy narodowej z biało czerwonej

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyny, miło wiedzieć, że i Was te zdarzenia poruszają. Ja też beczałam, tylko nie miałam odwagi o tym napisać - dzięki, Maszka :) Trochę się boję wtorku, ale może na wyrost ...

    OdpowiedzUsuń