Z poziomkami poznałam się, gdy Tata pokazał mi pierwszą czerwoną kuleczkę na krzaczku posadzonym w balkonowej skrzynce. Ile miałam wówczas lat?... mało :) Potem były leśne poziomki zbierane przy okazji wakacyjnych wypraw na jagody. Gdy nadeszła era własnej działki, pierwszymi roślinkami, jakie wysiałam, pikowałam i zasadziłam pełna nadziei i zapału na pierwszych 2 czy 3 metrach kwadratowych ziemi wydartej perzowi, były właśnie poziomki. Posadziłam, podlałam i wyjechałam na wakacje. Jakie było moje zdziwienie, gdy po kilku tygodniach nieobecności już z daleka ujrzałam moje krzaczki przemienione - ogromne! Szybko trzeba było je rozsadzić i z jednego rzędu powstały trzy. Krzaczki były bardzo dorodne, gęste, mocno rozrośnięte i zwarte, przez kolejne 3-4 lata przynosiły obfity plon. Potrafiłam spędzić ponad godzinę na skubaniu z nich owoców!
Było więc z czego popróbować przetworów - na moją prośbę Tata zrobił konfiturę, ale rozczarowała nas wszystkich, gdyż owoce straciły w niej swój zapach i kolor. Dopiero po wielu latach podjęłam kolejną próbę, tym razem przygotowałam nalewkę, lecz sytuacja się powtórzyła - kolor, smak i zapach nie były warte zachodu. Może, aby efekt był smakowity, to trzeba zebrać leśne poziomki? Od tamtej pory zjadamy więc wszystkie na bieżąco surowe. Tym bardziej, że nie udaje mi się powtórzyć tych pierwszych obfitych plonów i zbiory są raczej symboliczne. Jaka to była odmiana nie wiem. Później jeszcze kilkukrotnie siałam poziomki, ale zawsze był to Baron von Solemacher - takie się trafiały w sklepach. Jednak nie przypominają one tych pierwszych.
Rosną w warzywniku, na rabatkach, pod krzaczkiem jednym i drugim, gdyż lubią się same wysiewać, a ja lubię je, więc pozwalam im rosnąć także tam, gdzie one chcą :)
Owoce, owszem, są duże, lecz krzaczki raczej luźne, o połowę mniejsze i dają niewiele owoców. Sądziłam zawsze, że to kwestia gleby, że kiedyś, na początku była lepsza, jednak będąc w minioną środę w sklepie PNOS-u przechodziłam koło poziomkowych sadzonek i tak jakoś mimo woli zaczęłam czytać opisy poszczególnych odmian. Skusiłam się na sadzonki Rugii i Reginy - po jednej na próbę, bo pasowały do moich dawnych poziomek! Obie powinny osiągnąć około 30 cm wysokości i plonować obficie - może więc okaże się, że to któraś z nich jest tą odmianą sprzed lat?
Dlaczego tyle miejsca poświęcam poziomkom? Głównie przez zniewalający aromat - nie wyobrażam sobie bez nich ogrodu. Ale warto też pamiętać, że poziomki mają właściwości lecznicze - zwłaszcza te leśne. Pisałam kiedyś, że suszę jej liście z przeznaczeniem do mieszanej herbatki owocowej, którą piję podczas diet oczyszczających, gdyż mają właściwości moczopędne i bakteriobójcze, pozytywnie oddziałują na błonę przewodu pokarmowego, regulują przemianę materii. Owoce natomiast zawierają sporo witaminy C i soli mineralnych - odżywiają, odtruwają. A maseczka z owoców poziomki? - w sam raz na lato (pod warunkiem, że nie zależy nam na opaleniźnie, gdyż wybiela skórę).
Zachęcam więc gorąco do uprawy tej niekłopotliwej roślinki, a za jakiś czas dam znać, która odmiana okazała się tą właściwą :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy tutaj zaglądają, czy to stale, czy przypadkowo :)
D.
Poziomki to także moja wielka miłość. są wszędzie i są różne. Niestety nazw odmian nie znam ale mam nawet takie leśne rozłogowe. Nie wyobrażam sobie lata bez nich. Liście też używam do herbaty a o wybielających własnościach maseczki nie wiedziałam. Jutro robię , bo trochę za bardzo dałam sobie przypiec buźkę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTe na zdjęciach też wyglądają apetycznie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
U nas jeszcze nie ma takich
OdpowiedzUsuńsmaczków poza tym mam tylko
jeden krzaczek poziomek ;)
Za to zjadłam już 1
truskaweczkę mniammmm :)
pozDrawiaM cieplusio :)
Też uwielbiam poziomi i mam je w ogródku. Jedne krzaczki rosną lepiej, inne gorzej. Mam mieszankę. Zdjęcia zrobiłaś "smakowite". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńno właśnie, czy mozna je jeszcze teraz posadzić?
OdpowiedzUsuńj
Maszko, jak efekty maseczki?
OdpowiedzUsuńXymcia - smak tej pierwszej poziomki czy truskawki jest najwspanialszy i pamięta się go długo, wszak nie w ilości, lecz w jakości siła :)
Cieszę się, że jest nas więcej - tych mających smaka na poziomki :)
Jadwigo - poziomki kupowane w pojemniczkach można sadzić przez cały sezon i co najlepsze, to jeszcze tego lata będą owocowały, więc nie zwlekaj!
Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie i dziękuję za odwiedziny poświadczone ciepłym słowem,
D.
Mniam uwielbiam poziomki .Te w pucharku wyglądają smakowicie.Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny . Dorcia.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie moją imienniczkę - poziomkami częstuj się do woli :)
OdpowiedzUsuń