środa, 3 maja 2017

Gdy chłodno za oknem, pielęgnuję nadzieję


Tegoroczna majówka zadziwiła chyba wszystkich - co prawda więcej słońca niebo pokazało, niż zapowiadały to prognozy, ale zimny wiatr nie pozwalał zrezygnować z kurtki, szalika i rękawiczek. Wyjątkiem był dzień 1 maja, gdy udało mi się wyrwać na działkę i po południu na domkowym termometrze zobaczyłam prawie 17 stopni, ale to był tylko taki chwilowy kaprys pogodowy ;) Z egoistycznego punktu widzenia: to nawet dobrze, że tak zimno było, bo mniej żal, gdy trzeba siedzieć w czterech ścianach.
Dla rozweselenia filiżanka kawy i książeczka - taki uroczy drobiazg, który polecam wszystkim.





Za taką furtką musi się kryć bardzo piękny i romantyczny ogród :)









Prawie jak moja ławeczka na działce ;) Mam nadzieję, że jeszcze będę na niej siedzieć i czytać, czytać ...



Piękne wydanie, mały format, wspaniałe zdjęcia, fragmenty biblijnych obietnic, wspierające teksty dotykające serca - warto mieć przy sobie i często do tej książeczki zaglądać.

I jeszcze kilka migawek z 1-majowego wypadu na działkę, która znowu tonie w wodzie. I znowu przetrwają tylko te najsilniejsze rośliny. Czy kiedykolwiek nauczę się samodyscypliny i przestanę kupować gatunki, które w takich warunkach nie mają szans na przeżycie?




Póki stoi woda, nie ma szans na koszenie trawy, a ta rośnie w najlepsze :(




Główna ścieżka nie zachęca do wejścia do środka - mogłabym ją podwyższyć, ale z drugiej strony pełni rolę swoistego rowu melioracyjnego, więc trochę mi szkoda likwidować to obniżenie terenu.


Z tulipanów i narcyzów, które z zapałem sadziłam przez ostatnie lata, zostały tylko niedobitki. Pieląc wyciągałam koszyki z cebulkami, które wcale nie rozpoczęły wzrostu. Trochę mnie to dziwi, bo niektóre cebule są zupełnie twarde, więc nie zgniły.




Są też gatunki roślin, które pokazują ewidentnie swoje zadowolenie z panujących warunków glebowych  i mniej by było rozczarowań, gdybym się grzecznie trzymała tylko tego zestawu.




Psiząb debiutuje tej wiosny, więc jeszcze nie wiem, czy należy do grona zadowolonych ze swojego stanowiska, czy nie. Na razie prezentuje się ładnie :)


Przed nami dwa dni pracy i potem znowu weekend. Oby pogoda była łaskawa, wbrew mapom prognostycznym i dała możliwość odpoczynku na świeżym powietrzu.

Pozdrawiam,
Doranma.

3 komentarze:

  1. A może warto podnieść główną ścieżkę, a po jej obu stronach ułożyć wąskie korytka na wodę odprowadzające ją w najniższe miejsce. U nas na łąkach robi się co jakiś czas takie mini kanały odwadniające :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam już podobną sytuację w Twoim ogrodzie. Rośliny właściwie wyszły bez uszczerbku. Teraz i ja mam podobną sytuację. Mój warzywnik jest niemal pod wodą.
    Nie mam grządek o sianu warzyw nawet nie myślę. Jednak cieszę się każdym dniem, ze jesteśmy zdrowi, na szczęście nie ma podtopień domu i za to dziękuję Najwyższemu.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń