niedziela, 19 czerwca 2016

Imiona są ważne

Lubię swoje imię a Wy? Jest dla mnie darem, łączy z patronem, określa, identyfikuje, wyznacza kierunek. Jedną z prób odebrania ludziom godności w obozach koncentracyjnych była zamiana ich danych na numery. Ale nie o imionach ludzi chcę dziś pisać, lecz o nazwach nadawanych przedmiotom. Są osoby, które mają naturalną potrzebę nadawania imion rzeczom, miejscom, wśród których żyją. Pamiętacie chociażby Anię z Zielonego Wzgórza? Siebie do tej grupy osób nie zaliczam, ale czynię kilka wyjątków dla miejsc i rzeczy dla mnie wyjątkowo ważnych. Do nich należy działka.


Bardzo długo nie mogłam dla niej znaleźć odpowiedniej nazwy. Bardzo mi się zawsze podobały nazwy willi w miejscowościach wypoczynkowych, ale to nie pasowało do mojej działeczki. Pamiętam pierwszą wiosnę tam spędzaną, gdy poczułam ten charakterystyczny zapach świeżej ziemi po zimie. Odtąd myślałam o niej "moja Tara", mając w pamięci słowa ojca Scarlett z "Przeminęło z wiatrem": Ziemia to jedyna rzecz dla której warto pracować, walczyć, umierać. Ziemia to coś co przetrwa.
I pokochałam tę ziemię niczym Irlandczyk, bo chyba pod tym względem Polacy i Irlandczycy wiele się od siebie nie różnią.
A nazwa... pojawiła się tak naprawdę w czasie blogowania. To tutaj zdałam sobie sprawę, że zniekształcona przez nas w domu nazwa wsi, w której się mieści nasz "skrawek nieba", jest właśnie tą nazwą, bo zawiera w sobie słowo bajka. I tak powstał CzuBAJKOWY Ogród. Pozostało jeszcze tę nazwę gdzieś napisać. Rozmyślając nad realizacją pomysłu, trafiłam na bloga Qrki i jej fantastyczne szyldziki: http://aqratnie.blogspot.com/
Zamówiłam i od kilku dni jestem posiadaczką kolejnego malutkiego, spełnionego marzenia. I zaczęło się przymierzanie ;)


Na pergoli przy wejściu


Na magnolii wśród róż od strony głównej ścieżki.


Ostatecznie szyldzik zawisł otulony bluszczem w miejscu dostępnym dla wtajemniczonych, czyli osób które zapraszam do ogrodowego salonu :)
Swoją zawieszkę z numerkiem dostała także furtka, a domek z nazwą Mon Petit Trianon.



Wszystkie szyldziki Qrka wykonała bardzo starannie, uwzględniając indywidualne gusta i pragnienia :) Po rozpakowaniu przesyłki okazało się, że szyldziki są przyozdobione dwustronnie! Bardzo mi się podobają te kwiatowe motywy na odwrocie - najlepiej by było powiesić je tak, by móc oglądać z obu stron. Beatko, bardzo Ci dziękuję :)


A skąd nagle francuska nazwa w środku mazowieckiej wsi? To konsekwencja podróży i zwiedzania Wersalu oraz lektury trylogii autorstwa Juliet Grey "Maria Antonina". Z Paryża przywiozłam pragnienie poznania bliżej życiorysów dwóch królowych: Marii Leszczyńskiej i Marii Antoniny. Biografii poświęconej naszej rodaczce nie znalazłam (może sama napiszę? ;), natomiast w tym czasie pojawiła się w księgarniach powieść napisana na podstawie życiorysu sławnej Austriaczki. Kupiłam ją sobie bez wahania w prezencie urodzinowym i nie żałuję. Autorka postarała się zagłębić w psychikę i uprawdopodobnić wewnętrzny świat młodej królowej, uzasadnić motywy jej działania. Posiłkowała się przy tym zarówno źródłami z epoki (np. korespondencją z matką, królową Austrii), jak i współczesną wiedzą medyczną i psychologiczną. Sprawiła, że Maria Antonina, królowa o złej sławie, stała się mi bliska. I choć nie usprawiedliwiam jej czynów, to dzięki tej lekturze lepiej rozumiem i współczuję.


Wracając do Petit Trianon - była to posiadłość na terenie Wersalu, podarowana Marii przez jej małżonka Ludwika, która stała się dla niej miejscem relaksu i schronienia przed męczącą, sztuczną atmosferą francuskiego dworu. To był jej dom, w którym mogła odpocząć od plotek, oskarżeń, intryg, gdzie mogła być sobą. Bardzo rozumiem tę jej potrzebę, mimo że jestem przeciętną zjadaczką chleba, a nie osobą najbardziej eksponowaną w państwie :) Codzienne życie w nie swoim rytmie, wbrew przekonaniom i wyniesionym z domu przyzwyczajeniom, wartościom męczy. Jeżeli jeszcze jest się introwertykiem, to ma się po prostu potrzebę odpoczynku od ludzi, by zaczerpnąć energii z własnego wnętrza. I dla mnie takim miejscem przywracającym wewnętrzną równowagę jest właśnie CzuBAJKOWY a w nim budujący się domek - moje własne małe Trianon.


Ozdobienie szyldu wizerunkiem motyla też nie było przypadkowe. Motyl pojawia się w książce Juliet Grey dwa razy, stanowiąc zabieg literacki, klamrę spinającą całą powieść i stanowiąc jednocześnie odniesienie do piękna i kruchości życia Antoniny. Le papillon pojawia się w początkowej scenie obrazującej codzienne życie małej arcyksiężniczki, gdzie natura dziecka bierze górę nad surowymi wymogami stawianymi przyszłej królowej:

- Toinette, patrz, motyl! - Karolina z głośnym trzaskiem zamknęła zeszyt z ćwiczeniami.
Zerwałyśmy się z trawy i z wyciągniętymi rękami puściłyśmy się za nim w pogoń. Nie przerywając biegu, Karolina pełnym gracji ruchem porwała z ziemi siatkę (...)
Motyl - intensywna szafirowa plamka na tle lazurowego nieba - zataczał nieregularne kręgi nad wypielęgnowanym trawnikiem, wreszcie przysiadł na niskim żywopłocie odgraniczającym wyniesienie. Dysząc z wysiłku w naszych ciasno zasznurowanych gorsecikach, Karolina i ja powoli zbliżałyśmy się do niego (...)
Wstrzymując oddech, opuściłam skulone dłonie nad żywopłotem. Poczułam szybkie trzepotanie opalizujących skrzydeł (...) Szłam ostrożnie, bojąc się wypuścić tak wspaniałą zdobycz. Szybkie trzepotanie skrzydeł coraz bardziej słabło i wreszcie poczułam już tylko jedno delikatne muśnięcie (...)
- Może on tylko śpi - wyszeptałam z nadzieją ...

Błękitnego motyla na tle nieba Maria Antonina zobaczyła też w ostatnich sekundach swego życia, gdy czekała na kończące je uderzenie gilotyny...
Mimo, że minęło sporo czasu od kiedy skończyłam czytać tę książkę, to na myśl o przedziwnym losie tej wrażliwej kobiety, wciąż odczuwam ogromne wzruszenie. Historia oceniła ją srogo. Czy rzeczywiście zasłużyła na to? Czy można wymagać od 11-letniego dziecka dojrzałości dorosłego człowieka? Chciałabym wiedzieć jaka była naprawdę. Jej los i negatywna opinia jaka się za nią ciągnie, przypomina mi Stanisława Augusta Poniatowskiego - człowieka chyba zbyt wrażliwego, dobrego i słabego, by podołać obowiązkom i zadaniom w trudnych czasach, w jakich przyszło mu żyć i panować. Być może nikt i nic nie mogło odwrócić tych dziejowych kart - okrucieństwa barbarzyńskiej rewolucji we Francji i rozbiorów Polski - i niesłusznie obarcza się całą odpowiedzialnością jedną osobę... Stąd już bardzo blisko do refleksji nad obecną sytuacją w naszym kraju, próbami wprowadzania zmian oddających Bogu i człowiekowi należnej godności i reakcjom tłumu... ale te już Wam oszczędzę. W zamian zapraszam na kojący spacer.








Nie wszędzie w ogrodzie jest pięknie - bywa też i tak 









Podglądanie kociej rodzinki - maluchy uczą się wchodzić na drzewo, mama pilnuje.











Szkoda wracać ...

13 komentarzy:

  1. Na twym kawałku ziemi sporo się dzieje :-) przyroda tętni prawdziwym życiem, sielsko i przytulnie u ciebie... Piękne Róże, szkoda wracać naprawdę :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też od razu pomyślałam, że otoczenie z bluszczu będzie najbardziej romantyczne i proszę, Ty tam właśnie postanowiłaś powiesić szyld :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo....wsiąknęło mi komentarz:(( a ja zastanawiałam się skąd nazwa ogrodu:))) Jeat piękny-bajkowy-tak jak lubię:))...mam nadzieję ,żę szyldy będą ci długo sprawiać radość:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny, romantyczny ogród.
    A po książkę pewnie sięgnę. Bardzo lubię czytać biografie.
    Obecnie jestem na etapie carycy Katarzyny II.
    Pozdrawiam pięknie z letniego ogrodu w Jerzmanowicach k. Krakowa:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czubajkowy ogród - to brzmi...bajkowo! To taki trochę tajemniczy ogród, nieco dziki, pełen niespodzianek i bardzo romantyczny. Ta róża otulająca drzewo wygląda fantastycznie. Ja nie nazwałam swojego ogrodu, ogród na Nadbrzeżnej idealnie pasuje szczególnie o poranku gdy wędrują mgły znad rzeki. Ale mam zwyczaj nazywania różnych miejsc w ogrodzie i niektórych roślin. A imię - nie przepadam za swoim ale córci dałam na imię Anna, to najpiękniejsze imię jakie znam. Przesyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawa nazwa ogrodu sam ogród jest piękny

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękny, bajkowy ogród. Zachodzę do Ciebie kolejny raz i podziwiam każdy zakątek i każda roślinę. Włożyłaś wiele pracy by tak wyglądał. Pamiętasz ogród z czasów gdy był podtopiony? Oczywiście, że pamiętasz. Tyle się tutaj dzieje, powstaje uroczy, letni domek, malownicza bramka, pergole a rośliny są w świetnej kondycji. Wiem jak cieszy taki widok.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne szyldziki ale zawisły i w pięknym ogrodzie. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).

    OdpowiedzUsuń
  9. Przez chwilę poczułam się jak w prawdziwym ogrodzie,tak się wciągnęłam w lekturę i magię zdjęć :) Twoja siostra Ewa.Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdzie jesteś Czarodziejko?
    Co słychać w Czubajkowym ogrodzie?

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne te tabliczki. A ogród jak z bajki . Uwielbiam takie klimaty trochę tajemnicze.

    OdpowiedzUsuń