Jeszcze za oknem buro, ale już ptasie trele z drzew i krzewów dobiegają coraz głośniej, jeszcze przymrozki nocą, ale słoneczko coraz częściej spoza chmur wyziera, a we mnie wzbiera falą chęć do rozpoczęcia prac w ogródku. Kto kiedyś połknął ogrodowego bakcyla, ten wie o czym piszę :) Dzisiejsze słońce na pewno wyciągnęło nie jedną ogrodniczkę w grządki :) A ja muszę powściągnąć niecierpliwość, parafrazując wiersz Mickiewicza:
"Za wcześnie, dziewczyno, za wcześnie,
Jeszcze północ mrozem dmucha,
Z gór białe nie zeszły pleśnie,
Dąbrowa jeszcze nie sucha."
I o ten brak suchości w moim przypadku przede wszystkim chodzi :( Bo kalendarz ogrodniczy jak najbardziej rozpoczął już odliczanie pierwszych wiosennych prac. Mi przyjdzie jeszcze poczekać.
A żeby czekanie uprzyjemnić, postanowiłam zrobić etykietki do oznaczania parapetowych wysiewów. Bo co roku ten sam problem - jakieś przyklejanie karteczek do doniczek, a czasami przykleić się nie chciało, bo przecież będę pamiętać, albo karteczka się odkleiła... A tak, to mam - prosto i darmo :) Kawałek tektury, trochę wykałaczek, kolorowa karteczka z wydrukowanym motywem, nożyczki i klej oraz dużo przyjemności z pracy manualnej :)
Teraz nie pomyli sie, gdzie bazylia, gdzie lawenda, a gdzie pietruszka naciowa, której doniczkową uprawę w tym roku po raz pierwszy wypróbuję. Nasiona bazylii wysiane tydzień temu już wychylają spod ziemi swoje główki - co za przyjemność móc to obserwować :)
Przyszedł też czas na zbiory pierwszych "plonów" ;) Posiana niedawno rzeżucha zazieleniła się, urosła, chociaż może jeszcze niezbyt gęsto, widocznie lutowe słońce nie było dla niej dostateczne, ale nawet z tej pierwszej małej porcji listków udało mi się przygotować masełko rzeżuchowe (tak sobie wymyśliłam, że skoro jem chleb z masłem i rzeżuchą, to dlaczego by nie dać jej do środka?) i sałatkę.
Zrobienie masła rzeżuchowego zajęło mi dosłownie chwilę - do miękkiego masła roztartego w miseczce dodałam posiekaną rzeżuchę oraz szczyptę płatków nagietka dla dodania koloru (suszonych, ale w maśle zmiękły), posoliłam, zawinęłam w folię formując wałeczek i do lodówki, aby stężało. I to wszystko :) Wraz z domowym chlebem i rzodkiewkami smakowało wybornie.
A na surówkę z rzeżuchą, oprócz rzeżuchy wystarczy wziąć listki sałaty, kwaśne jabłko, posiekane orzechy włoskie, olej, cytrynę, sól i cukier do smaku. Zresztą można ją dodawać do wszelkich "zielonych" kompozycji - na zdrowie :)
Dzisiejsze piękne słońce sprawiło, że i śniadanie smakowało lepiej, niż zwykle, a weekendowe zakupy stały się okazją do spaceru, z którego wróciłam z naręczem tulipanów i bazi. Powstała z nich m.in. biała subtelna kompozycja. Lubię we wnętrzach białe kwiaty.
Przełom lutego i marca, to też czas pierwszych doniczkowych przeprowadzek. Kupiona jesienią paprotka dostała nowy obszerny (za obszerny - wiem, ale urośnie :)) domek, a trzy odmiany bluszczu postanowiły zamieszkać w jednej białej kuli. Oby było im tam dobrze!
Dziękuję za odwiedziny i dobrej niedzieli wszystkim życzę :)
D.
Trafilam tu przypadkiem ale zostaje na dluzej, jest tu milo,smacznie
OdpowiedzUsuńi wesolo u Ciebie. Przepis na maslo wyprobuje zaraz jutro!
Moc pozdrowien posylam !
Witaj :) Twoje słowa spłynęły jak balsam na moje serducho - dziękuję i zapraszam ponownie :)
OdpowiedzUsuńCudny blog - i muzykę oczywiście dobrze znam, przypomina mi piękne czasy - trochę smutno...
OdpowiedzUsuńBędę tu często zaglądać. Pozdrawiam serdecznie, Kasia
Oj, nie chciałam by było Ci smutno... :( Mam nadzieję, że wkrótce wesolutkie kolory wiosny, która już tuż, tuż za progiem, rozweselą nas skutecznie :)) Podobno, już za kilka dni ma być ciepło :))
OdpowiedzUsuńZaglądaj - zapraszam serdecznie i czekam :)
Masło, powiadasz? Wygląda bardzo smakowicie:)) Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńOwszem... i w dodatku maślane ;) Wzajemnie dobrego dnia :)
OdpowiedzUsuń