niedziela, 2 października 2016

Październikowa niedziela

"Miej świadomość upływającego czasu, dlatego poświęcaj jego część bliskim Ci osobom." (Isabel Mauro)


Zawsze myślałam, że pracoholizm mnie nie dotyczy. Ostatnie dni pokazały mi, że nie do końca jest to prawda - owszem, ten zawodowy nie, ale działkowy chyba już trochę tak ... O mały włos zrezygnowałabym ze spotkań i wizyt na działce, bo ... jest tyle rzeczy do zrobienia! Gdy dotarło do mnie, jak pokrętną ścieżką podążają moje myśli, przeraziłam się i szybko przestawiłam myśli na właściwe tory. I całe szczęście, bo to był jeden z najpiękniejszych weekendów w tym sezonie!
Wczorajsza wizyta Mamy troszkę się nie udała, gdyż cieszyłyśmy się sobą na działce króciutko, nagle musiałyśmy wracać do domu. Jednak cieszę się, że udało nam się wyrwać i wypić wspólnie kawę na werandzie. Warto było. Tak mało mamy takich spokojnych chwil dla siebie.
Natomiast dzisiaj odwiedziła mnie moja bliska koleżanka Kasia, która jechała do mnie blisko trzy godziny, by się spotkać! Śmiałam się, że zamówiła specjalnie pogodę na ten dzień. Słoneczny i ciepły, tonął w odcieniach czerwieni, żółtego i fioletu. Nad marcinkami unosiły się chmury owadów, grających swoją jednostajną muzykę, której tak bardzo brakowało mi wiosną. Rozmowa na mniej i bardziej poważne tematy, aromat kawy, smak ciasta i innych potraw - kobiety czasami potrzebują takiego tete a tete :)




Ciasto na talerzyku pyszne i bardzo proste. Kto jeszcze nie robił - warto spróbować: jak najwięcej śliwek (lub innych owoców) na dno brytfanny, a na nie kruszonka zagnieciona z 20 dkg mąki, 10 dkg cukru i 10 dkg masła, trochę cynamonu i fruuu do piekarnika na ok. 30 minut. Myślę, że czasami można sobie pozwolić na nieco niezdrowej słodkości :)



I tylko żal, że świeżo odebrany z naprawy aparat, po tak długim oczekiwaniu, okazał się bublem nie nadającym się do użytku. Zdjęcia są rozmyte i "wyprane" z kolorów, ostrość łapie tylko na niektórych przedmiotach z pierwszego planu. Tak więc czeka mnie składanie reklamacji, a potem pewnie znowu długie czekanie i niewiadomy efekt końcowy. A tak się cieszyłam na myśl o powrocie do fotografowania ... Dzisiaj więc tylko trochę tych nieco lepszych zdjęć, a kiedy kolejne, któż to wie ...



Barbula klandońska, to jedna z blisko stu nowości, jakie w tym sezonie trafiły do mojego ogródka. Bardzo cieszy mnie ta roślinka - jej kwiatki mają nietypowy dla tej pory roku kolor - niebieski. Mimo, że jest jeszcze malutka, przyciąga masę pszczół i trzmieli. Mam nadzieję, że dobrze przezimuje i w następnych latach będzie się pięknie rozrastać.


Dzikie wino tonie w czerwieni - to dla tego widoku pozwalam mu się rozrastać, mimo że jest dość ekspansywne i wymaga kilkukrotnego przycinania w ciągu sezonu, inaczej pochłonęło by wszystko po drodze.







Bramkę nad furtką też nim obsadziłam. Myślę, że w przyszłym roku jej biel zginie pod masą najpierw zielonych, a potem czerwonych liści. Na razie cieszy wzrok kontrast utworzony z sąsiedzkim obrośniętym płotem.



Jesienne róże cieszą jakoś inaczej ...


Cytrynki pojawiają się wiosną i jesienią.




 No i trawy - jeden z najpiękniejszych jesiennych widoków wg mnie. Dobrze, że stały się modne i jest ich teraz duża różnorodność w szkółkach. Moja kolekcja też się rozrasta, ale na efekty przyjdzie jeszcze poczekać :)





Jesienne cebulowe - krokusy i zimowity - kończą już kwitnienie.




Ten blisko 30-letni powojnik został przesadzony ubiegłej jesieni i przycięty nisko nad ziemią. Przez lato zdążył urosnąć do wysokości 2.5 metra, zaczął kwitnie w czerwcu i dotąd wydaje kolejne kwiaty. To pokazuje, że nie należy się obawiać przesadzania tak starych egzemplarzy.


Nieostre zdjęcie nie oddaje całej urody szpaleru aronii, która teraz "bije po oczach" ognistą czerwienią liści, na ich tle czarne, przyschnięte już owoce - było ich w tym roku tak dużo, że tylko jakiś nikły procent udało się zebrać i przerobić, reszta stanowi ptasią stołówkę.


I na zakończenie, aby odpowiedzieć na pytanie Kate, zdjęcie sadźca. Tak, moja droga, jest ogromny, z roku na rok coraz większy. Wiosną chciałam być sprytna, więc by się nie rozkładał na boki, sukcesywnie go związywałam "w pęczek" w miarę jak rósł. Cóż, jeden mocniejszy letni deszcz wystarczył, by pod ciężarem ogromnych kiści kwiatów przechylił się na jedną stronę utrudniając przejście wokół warzywnika. Ale i tak mi się podoba :)


Tak kolorowa jesień mogła by trwać do końca listopada :) To moje życzenie pewnie się nie spełni w całości, ale ... bądźmy dobrej myśli, że jeszcze nas słoneczko porozpieszcza, zanim nadejdą najkrótsze w roku dni.
Kiedy nowe zdjęcia będą, nie wiem, ale że się pojawię, to obiecuję.

Trzymajcie uśmiechy na ustach i do przodu!
Doranma

19 komentarzy:

  1. Toż to jeszcze lato u Ciebie. Ciepły, wspaniały dzień, ino relaksować się zostało :-) niestety mnie trzeba było do pracy jechać ale równie udany to był dzień a deszcz sprawił dobrze roślinom :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż trudno uwierzyć, że z dnia na dzień lato zamieniło się w zimną jesień. Ale deszcz potrzebny, niech jeszcze popada :)

      Usuń
  2. Też uwielbiam to ciasto, tylko że robię je z jeżynami, wiśniami lub malinami :)
    Barbula jest bardzo piękną rośliną. U mnie nie przemarza. Na wiosnę trzeba ją przyciąć, dość długo jest bezlistna, ale nie należy się martwić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam je po raz pierwszy i chętnie spróbuję jeszcze z innymi owocami, np. jabłkami - tak mało pracy i cieszy :)

      Usuń
  3. Ależ u Ciebie jeszcze pięknie Aniu, po prostu zatrzęsienie kwiatów. Z winobluszczem też walczę kilka razy w sezonie ale teraz, gdy zapłonął czerwienią wiem że warto. A trawy - uwielbiam! Twoje wyglądają bardzo efektownie.
    Przepis na ciasto kradnę, takiego nie próbowałam. Mocno ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się że aktualna zimna i mokra pogoda zniszczy czerwień drzew odzierając je z liści - dobrze więc, że mamy zdjęcia :)

      Usuń
  4. Och Doroto jak cudownie jest w Twoim ogrodzie. Jesień jeszcze pełna kwiatów i kolorów. Warto ciąć powojniki. Jesienią zostały przycięte bardzo mocno. Wiosną dostały słuszną porcję granulowanego obornika i się odwdzięczyły. Pędy były zdrowe i obficie kwitły. Zdjęcia robiłaś naprawionym aparatem? Są bardzo ładne, naturalne. Nie lubię podrasowanych zdjęć. Słońce w ostatnich dniach było bardzo ostre i rośliny wychodziły trochę rozmyte, prześwietlone. Mnie się to podoba.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Jeszcze się zastanawiam co zrobić z aparatem, może po prostu przyszła pora, by się nauczyć jego innych funkcji :)

      Usuń
  5. Cudny ogród - padłam z zazdrości ! Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. ....oooo tak .
    Status gościa to chyba każdy z nas ma tylko wówczas , kiedy jest w ogrodowych odwiedzinach np. jak ja u Ciebie.
    Odpoczywam TU autentycznie.Na widok sadźca ,aż mi nogi zatańczyły pod stołem.Kiedy mój taki będzie , i czy w ogóle kiedyś będzie ?
    Chyba ma zbyt suche stanowisko , bo mieszka już u mnie drugi rok , a przyrost ma jak w ubiegłym , około metrowy.
    Może w końcu doprowadzę do finału plan nasadzeń niebieskiej rabaty, to choć sadziec fioletowy jest , tam go zabiorę ze względu na lepszą ziemie.
    Wracając do koloru niebieskiego- barbula piękna jest .Tez się nią zachwycam .Mieszka u mnie 3 rok i cudownie kwitnie właśnie teraz, kiedy kolorów nieba na ziemi brakuje.Piękna jest jeszcze odmiana o złotych liściach Worcester Gold.
    A teraz zamykam oczy i obmyślam , jak by swój osobisty taras " przeczarować " w tak subtelny zakątek ,jak Twój - z cudownym stoliczkiem , pachnącym ciastem.
    Ileż przy tym pracy.Podziwiam Cię.Czynisz cuda.
    Aż i mnie się chce pracować.
    Cudownej jesieni .
    pozdrawiam Kate.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kate, jak ja lubię Twoje słodkie komentarze! Moja droga, a może Twój sadziec to inna odmiana, z tych nowszych, mniej ekspansywnych? Bo mój to prawdziwy potwór, mimo suchego już drugiego lata. Ale widać było ostatnio, że brakuje mu wody, bo liście od dołu zasychały i opadały.
      Taras to dopiero w przyszłym roku będzie urządzony - pomysł jest :) A ja się ostatnio zastanawiałam, jak Ty, znawczyni tylu przecudownych odmian roślin, zagospodarowałabyś miejsce wokół mojego ganku ;) Szkoda, że mam Cię tak daleko ... Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. O rany - czuję się zaszczycona taką propozycją.To cudowne.
    Jeśli tylko mi pozwolisz z wielką przyjemnością zaplanuję ganeczkowy zakątek.
    Słota jesienna to idealny moment na marzenia o wiośnie, kolejnym sezonie itp.Będzie to dla mnie idealna rozgrzewka przez pracą nad projektami.Bardzo się cieszę,gdyż mam już 3 zlecenia na wielkopowierzchniowe projekty, i w trakcie tegorocznej zimy depresja z powodu tęsknoty za ogrodami raczej mi nie grozi.
    Na prawdę październikową pustkę zapełnię z wielką przyjemnością.
    Poproszę o kilka zdjęć owej przestrzeni , słów kilka , gdyż o tej porze roku identyfikacja sąsiadujących gatunków ze zdjęcia może być nieco utrudniona .Look z ogrodu na ganeczek , od prawicy , od lewicy ,potem z ganeczku na ogród itp.Potem kilka wymiarów przestrzeni , która zostanie zagospodarowana.Weź pod uwagę sam ganeczek długość, ,wysokość konstrukcji itp.I oczywiście kilka słów o glebie i wędrówce słońca , oczekiwania itp.Gdyby pogoda nie pozwalała Ci na działkową wyprawę i zrobienie zdjęć , poproszę wszystko w bajkowym opisie,tak jak to zwykle robisz.Zamknę oczy i przeniosę się tam , gdzie trzeba.
    Podaję adres na poczty :kate.trusz@interia.pl
    Nie mogę się już doczekać.
    pozdrawiam
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, wolnego, ja nie działam tak szybko ;) Jutro mam nadzieję na zdjęcia, odezwę się :)

      Usuń
  8. Chętnie bym się dosiadła do tego uroczego stolika i spałaszowała porcję śliwkowego ciasta.Wiem dokładnie jak to jest z tym pracoholizmem ogródkowym. Samej ciężko mi odpuścić dlatego nawet lubię, gdy ktoś ze znajomych wpadnie nieoczekiwanie i zrobi mi przymusową przerwę.Zawsze mi to na dobre wychodzi. Ogród Ci się przepięknie rozrósł.Piszesz,że na efekty z trawami trzeba będzie poczekać ,no to powiem brzydko ,że bredzisz, bo już je widać. Ta kompozycja z miskantami jest przepiękna. I astry takie bogate. Pięknie, pięknie. Troszkę pogoda się popsuła ale jeszcze na pewno przyjdą piękne dni. Ja kochana bywam tu owszem ale mam tyle zaległości ,że nie wiem co najpierw. Na pisanie u siebie jakoś nie starcza mi sił. Chciałam zrobić posta o mojej prerii ale nie wiem czy zbiorę się przed zimą. Obecnie mam remont w domu co mnie trochę pochłania .Serdeczności posyłam i dziękuję za bywanie u mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, tak się cieszę, że napisałaś :) Dziękuję za tyle ciepłych słów. Ten miskant, który daje od lat tak piękny efekt jesienią, to niestety cukrowy i właśnie tydzień temu wzięłam się za jego częściową eskmisję, bo gotów pochłonąć wszystko na drodze swojej ekspansji :( Natomiast wprowadziłam w tym roku do ogrodu wiele innych "bezpiecznych" traw i to je miałam na myśli, pisząc, że na efekty trzeba będzie poczekać.
      Ostatnio z tęsknoty za Twoimi postami wczytywałam się w Twoje historie warzywnikowe i dokładnie studiowałam zamieszczony plan ;) O prerii i efektach remontu też chętnie przeczytam. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem w tej materii, ale cierpliwie poczekam :)

      Usuń
  9. Prawdziwy 'tajemniczy ogród' z tą białą furtką na tle winobluszczu :-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak miło w ten zimowy wieczór zagościć choć wirtualnie, w Twoim zaczarowanym ogrodzie. Chyba latem się wproszę do Ciebie na jakąś herbatkę, na tej cudnej werandzie. Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń