środa, 31 marca 2021

Ciasteczka migdałowo-bananowe z bertramem

 Ciężko pisać posty z telefonu. I w dodatku bez zdjęć,  które czekają w aparacie. Ale może lepiej tak, niż wcale? Spróbujmy więc ☺

Wiedzy i doświadczeń w życiu u boku Alzheimera przybywa i wciąż mam z tyłu głowy, że warto się tym dzielić i dalej puszczać w świat.  Najbardziej chcę przekazać przekonanie, że nie warto, nie można się poddać. Niezależnie od tego czy to Alzheimer, zapalenie stawów, czy nowotwór, jeśli przyjmiemy myślenie: babcia chorowała, mama chorowała, to i ja muszę - przegraliśmy. Podjęcie walki nie gwarantuje nam sukcesu, ale przynajmniej nie będziemy niczego żałować. A nasze szanse z każdym dniem rosną. Na wiele chorób zapracowujemy przecież przez całe życie.  Coraz częściej spotykam się z twierdzeniami lekarzy, że złe geny podnoszą ryzyko jedynie o kilka procent. Nie mamy na nie wpływu. Ale mamy wpływ na nasz styl życia.  A dzięki niemu na prawdopodobieństwo, czy choroba się uaktywni, czy nie. Gra warta przysłowiowej świeczki. 

Zmiana nawyków łatwa nie jest. Zależy od naszej determinacji i sprytu. To często walka ze słabościami, brakiem czasu, opiniami otoczenia, pokusami, dziurami w budżecie, zmęczeniem, lenistwem ... Każdy ma swoich przeciwników ☺ Obserwując jednak swoje zdrowie, czy Rodziców,  po zmianach jakie wprowadzałam w naszej codzienności, wciąż utwierdzam się w przekonaniu, że warto. I choć niemal każdego dnia robię coś czego nie powinnam, ulegam jakiejś pokusie, to nie zaprzestaję starań, następnego dnia znów kopię się ze swoimi słabościami i przeciwnościami losu. I do przodu ☺

Czas świętowania jest takim czasem, gdy można całkowicie popłynąć "bo tradycja", "bo przecież to Święta ", "bo coś mi się od życia należy" ... A potem żałować. Można też spróbować poszukać zdrowszych rozwiązań. Ja w tym roku mam trochę więcej czasu, by pobuszować w internecie i po książkach w poszukiwaniu świątecznym wydaniu - zdrowszym i uwzględniajacym potrzeby naszych mózgów. Kilka nowych przepisów sobie wybrałam i będę wypróbowywać, a jeśli przypadną mi do gustu - postaram się podzielić nimi z Wami.

Dziś przepis na banalnie proste ciasteczka bez żadnego słodzidła. Mimo to słodkie ☺

Czego będziemy na nie potrzebowali?

- jeden duży, mocno dojrzały banan,

- 25 dkg mąki migdałowej,

- 2 łyżki roztopionego tłuszczu kokosowego,

- opcjonalnie łyżka mąki kasztanowej,

- pół łyżeczki bertramu,

- pół łyżeczki proszku do pieczenia.

- szczypta cynamonu,

- szczypta soli.

Dwa główne produkty, które robią dla naszego mózgu najlepszą robotę, to migdały i bertram, a gdy do tego jeszcze dołączymy kasztany, będziemy mieli silną trójkę☺

Banana należy rozgnieść widelcem, następnie wymieszać z mąką, tłuszczem i przyprawami. Wstawić na godzinę do lodówki. Kolejny krok - nabieranie ciasta małą łyżeczką i toczenie w rękach kulek wielkości Rafaello. Kulki układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze, spłaszczamy łyżką i na środku każdego ciasteczka kładziemy połówkę migdała lub orzecha laskowego, lub włoskiego. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni, pieczemy 10-12 minut. Jeśli dobrze wyczujemy moment, to ciasteczka powinny mieć leciutko chrupiącą otoczkę a środek miękki i wilgotny. Z porcji wychodzi 20-25 sztuk. 

Żałuję, że nie mogę Wam pokazać zdjęć,  ale może ktoś się skusi i je upiecze?☺

Pozdrawiam przedświątecznie

Doranma

2 komentarze:

  1. Zdrowie najważniejsze. Gdy człowiek zdrowy, to wszystko inne można zawsze poukładać.
    Ja robię podobne ciasteczka, ale używam mąki owsianej :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A owies poprawia nastrój - dziękuję za inspirację ☺

      Usuń