Moi drodzy, jestem mile zaskoczona komentarzami pod ostatnim postem - ciepłym przyjęciem mojego ogródka, prośbami o więcej zdjęć :) Prowadząc ten blog od kilku lat i "faszerując" go tematyką i obrazkami ogrodowymi, myślałam, że już przynudzam, powtarzam się ... Dlatego nawet postanowiłam dwa lata temu przenieść się z publikacją większości zdjęć na forum ogrodnicze ;) Nie sądziłam, że przeczytam: jeszcze ...
Takim prośbom się nie odmawia, więc będzie i o ogrodzie, i o kiszonkach. Ale nie dziś :)
Dziś podziękuję za sympatyczne komentarze pierwszymi w tym roku tulipanami i zaraz przechodzę do bieżącego tematu :)
Dwa miesiące temu pisałam o swoim pobycie w Niepokalanowie
tutaj. Czułam jednak niedosyt i marzyłam, by pojechać tam raz jeszcze. Tym razem na uroczyste comiesięczne zawierzenie Maryi - siebie, rodziny, firmy, wspólnoty ... Udało się :) Spędziłam cudownych pięć godzin.



Sama nie wiem dlaczego, ale franciszkanie mają w moich oczach wiele ciepła. Rozczulał mnie widok braciszków nalewających wielkimi chochlami pachnącą grochówkę dla pielgrzymów pod gołym niebem - nie zrobiłam im przy tej czynności zdjęcia, nie śmiałam :) Widziałam ich praktycznie na każdym kroku - czuło się, że są gospodarzami tego miejsca i dbają o to, by każdy gość czuł się tutaj dobrze. I chyba każdy czuł się dobrze, bo nie było widać żadnych nerwowych sytuacji, przybysze wydawali się być zrelaksowani, przepuszczali się w drzwiach, świadczyli drobne przysługi, śpiewali ile tchu, uśmiechali się do siebie przy improwizowanych "stołach" w plenerze :) A pielgrzymów na wczorajsze święto przyjechało bardzo wielu, tak że brakowało miejsc na parkingu i musiałam przycupnąć gdzieś w bocznej uliczce. Wszystko sprawnie przebiegało, widać, że tutejsi franciszkanie mają już wprawę i doświadczenie w obsłudze takich "zjazdów".



O przeżyciach duchowych nie zamierzam pisać. Kto jest zainteresowany tematem, sam odnajdzie informacje na temat zawierzenia na stronie Niepokalanowa. Chcę tylko potwierdzić, że czuć w tym miejscu ducha o. Kolbego i jego następcy pięknie kontynuują dzieło. Niech im Bóg w tym błogosławi.
Łasych na słowo pisane ostrzegam - na terenie znajduje się świetnie zaopatrzona księgarnia, z której trudno wyjść z pustymi rękami :) Przygarnęłam kilka ... moje sumienie finansowe pociesza nieco myśl, że w większości nie dla siebie ;) Przyglądałam się także bardzo uważnie figurom Maryi, bo chodzi mi od kilku lat po głowie myśl, że chciałabym w swoim ogródku zaaranżować kapliczkę. Może już tej wiosny? :)
Nie wiedziałam, że jest tyle pięknych wizerunków Matki Bożej. I że Ludwik XIII ogłosił Ją patronką Francji. I mnóstwa innych rzeczy ...
Pogoda była wspaniała - dzień ciepły, słoneczny, łudząco podobny do marcowego przedwiośnia. Zapach rozmarzającej ziemi, śpiew ptaków, łagodne powietrze i wychodzące tu i ówdzie zielone kiełki ... Wydawało się, że wiosna jest już na wyciągnięcie ręki... Musiałam studzić swój zapał przypominając sobie, że dopiero luty się zaczął i jeszcze różnie może być.
Po tej wizycie coraz bliższa jestem temu, by zmierzyć się 600-stronicową biografią o. Kolbego, która zachęcająco zerka na mnie z półki ;) Póki zima, póty jest czas na takie lektury. Na dziś już koniec więc pisaniny, bo książki czekają :)
Wszystkich gorąco zachęcam - jedźcie do Niepokalanowa :)
Doranma