Kuchnia dla seniora rządzi się swoimi prawami. Powinna zawierać dużo warzyw, mało mięs i nabiału, być lekkostrawna, konsystencja potraw najlepiej papkowata ... Z drugiej zaś strony rządzą nią przyzwyczajenia smakowe i wzrokowe seniorów. Trudno wprowadzać do niej nowe dania mówiąc o nich wprost, że są po prostu zdrowe, że poprawiają krążenie, pamięć, obniżają cukier... Prowadzenie takiej kuchni, to wyzwanie, w którym wiedzę o zalecanych produktach trzeba pogodzić z niechęcią do nowości. To ciągłe poszukiwanie nie tylko informacji o tym, co włożyć na talerz, ale i pomysłów, jak to zrobić, by senior zechciał łaskawie spożyć i bardzo nie narzekał. Kuchenna ekwilibrystyka ;)
Najczęściej więc staram się po prostu ukrywać zdrowe składniki w tym, co seniorzy znają, podawać dania, które wyglądają, jak te, do których przywykli w swoim życiu. Lub ostatecznie proponować je na słodko ;)
Dziś chcę się podzielić dość udanym, moim zdaniem, miksem starego ze zdrowym w postaci klopsów. Jakie mają one zalety? Są miękkie :) A to jest bardzo ważne, biorąc pod uwagę słabsze możliwości przeżuwania i osłabione funkcje trawienne przewodu pokarmowego. Zmielone, zmiksowane dania są bardziej przyjazne dla żołądka. Do przygotowania tych klopsów wybieram mięso indyka, które podobno zawiera składnik wpływający na poprawę nastroju. Dorzucam zmielone migdały (kolejny sposób na wykorzystanie wiórków z domowego mleka migdałowego) lub orzechy włoskie - nie widać, w tej formie nie są twarde, a swoją dobrą robotę dla mózgu robią. Do tego jarmuż, natka pietruszki lub pokrzywa - zielone warzywa są bardzo polecane w diecie osób z demencją. No i różne dobroczynne przyprawy. A! I jeszcze takie cenne dodatki, jak orkisz i warzywa korzeniowe :) Przekonałam troszeczkę? No to zabieramy się do roboty :) Uprzedzam, u mnie wszystko jest na oko, więc proporcje musicie dostosować do swoim upodobań
Klopsiki z jarmużem, pokrzywą i natką pietruszki
Składniki:
- mielone mięso z uda indyka 40 dkg
- ok. szklanki zieleniny (jarmużu lub pokrzywy), bez upychania - po sparzeniu bardzo ubywa,
- 2 duże łyżki zmielonych migdałów lub orzechów włoskich
- bułka tarta orkiszowa
- mleko migdałowe (najlepiej domowe),
- 1 jajko,
- przyprawy: bertram, galgant, dyptam (szczypta, bo jest bardzo gorzki, więc trzeba uważać, by nie zepsuć smaku potrawy), sól, pieprz
Klopsy przygotowuję zawsze wtedy, gdy gotuję też rosół. Gdy ten jest już ugotowany i doprawiony, wlewam do garnka z szerokim dnem 3-4 łyżki wazowe. Zagotowuję.
Liście jarmużu (bez twardych nerwów) lub pokrzywy parzę wrzątkiem, wylewam na sito, a gdy przestygną drobniutko kroję. Mięso wyrabiam łyżką, dodając wszystkie składniki. Bułkę i mleko naprawdę daję na oko, staram się jednak, by wyrabiana masa była dość luźna, wówczas klopsiki będą miękkie po ugotowaniu. Przyprawiam też na oko. Wolę nie dosolić, niż ryzykować zakażeniem. Zawsze można później mocniej doprawić sos.
Zdjęcia bardzo robocze, robione telefonem, bo tak wczoraj w czasie przygotowywania klopsów pomyślałam, że nie ma co odkładać tego posta wciąż na później ... Czasu nie przybędzie, fotografuję bez upiększeń i komponowania, w biegu.
Kolejny krok, to formowanie pulpetów, które obtaczam w mące orkiszowej i wkładam do garnka z gotującym się rosołem. Gotuję pod przykryciem ok. 15 minut, następnie przewracam na drugą stronę. Mogą przywierać do dna. Jak widać, nie są całe zanurzone w rosole.
Ostatni etap to starcie na grubych oczkach warzyw korzeniowych z rosołu. Ugotowaną cebulę rozgniatam i też dodaję. Sw. Hildegarda bardzo ją ceniła, ale właśnie ugotowaną.
Są różne zdania na ten temat. Spotkałam się z twierdzeniem, że mięso i jarzyny z rosołu nie nadają się już do niczego i należy je wyrzucić. Ja jednak staram się bardzo, by nie wyrzucać jedzenia i znaleźć zawsze sposób na zagospodarowanie. Jeden z nich, to właśnie dodatek do klopsików. Innym razem wykorzystuję do pasztetu lub naleśników, ewentualnie kroję sałatkę jarzynową. Można je też zmiksować i podać jako sos do mięsa.
Jeśli trzeba, dolewam wody. Próbuję sos, dosalam w miarę potrzeby. Posypuję natką pietruszki. Tak przygotowane klopsiki czekają na odgrzanie przez kilka kolejnych dni. Są bardzo dobrym pretekstem, by na obiad podać kaszę, gryczaną lub orkiszową, zdrowszą niż ziemniaki (psiankowate!), odżywczą i poprawiającą perystaltykę jelit.
Niestety wczoraj nie zdążyłam, dopiero dziś ją ugotuję. Żegnam się więc z Wami i biegnę do moich Seniorów.
Dajcie znać, jeśli kogoś ten przepis zainspiruje do wprowadzenia jakiejś choć drobnej zmiany w swojej kuchni. Będę wdzięczna za informację zwrotną :)
Doranma